28 kwi 2014

~ Dół jest górą....a góra dołem


   Słyszę Twój głos, gdy wołasz moje imię w ekstazie. Nie panuje nad swoim ciałem, nad swoimi odruchami. Wbijam palce w Twoje plecy i boleśnie ryje paznokciami w skórze. Coś takiego jak przeprosiny nie mieści się teraz w mojej głowie, gdzie jest Ciebie tak dużo. Każda pojedyncza komórka żyje Twoim głosem, Twoim zapachem. Czując rosnącą rozkosz tracę poczucie miejsca. Nagle dół staje się górą, a góra dołem. To szalone uczucie doprowadza mnie pod bramy raju i przepaść piekła. Lecę wysoko ponad szczyty, by po chwili upaść boleśnie na ziemię. Twoje ramiona zaciskają się wokół mojej wąskiej talii, Twoje ruchy stają się szybsze. Oh, jesteś taki okrutny! Ledwo radze sobie z doznaniami, a ty dolewasz oliwy do ognia! Twój dotyk spopiela moją skórę, żar staje się nie do wytrzymania. Obrazy zlewają mi się przed oczami, gdy podsycasz moje szaleństwo. Oh, mój diable, czemu jesteś tak anielsko piękny? Może gdybyś nie był taką doskonałością nie nosiłbym tak brudnego grzechu, jakim jest miłość. Mój głos rozdziera symfonie naszych jęków, kiedy błagam o więcej. Oznacz mnie jako swojego, to jest prawdziwy sens moich słów. Ty tylko się litościwie uśmiechasz, spijając z moich warg swój gorzki smak. W końcu nie tak dawno temu zbrukałeś moją godność, pamiętasz? Gdy mnie tu wlokłeś nie chciałem grzeszyć, gdy zrywałeś ze mnie ubrania próbowałem się bronić. Byłeś jednak za silny dla mojego słabego umysłu. Poniżyłeś mnie, bym dał ci rozkosz w zamian za ból. Czemu więc teraz błagam tak żałośnie o więcej? Chcesz wiedzieć czemu? Ten brudny grzech, ta obrzydliwa miłość, siedzi w moim sercu od kiedy Cię zobaczyłem. Podsycałeś go każdym nieświadomym uśmiechem, każdym przelotnym spojrzeniem zatrzymującym się na moich wargach dłużej niż powinien. Od jak dawna to planowałeś, skarbie? Od jak dawna widziałeś we mnie nie człowieka tylko czyste pragnienie? W którym momencie moje ciało zaczęło Cię tak kusić, tak przyzywać? Uwierz, znam to uczucie lepiej niż ty. Jednak musiałeś się posuwać do takiego okrucieństwa, do gwałtu, by zdobyć moją cnotę? Oddałbym Ci ją z najczystszą ochota, wystarczyło słowo. Ty wolałeś jednak oznaczyć moje ciało siniakami, to bardziej Ci się podobało. Wolałeś opór od uległości, ból od przyjemności. Kto by pomyślał, że pod tą maską normalności kryje się taki fetyszysta! Gdybym komuś miał opowiedzieć o tej nocy, niósłbym tylko obrzydzenie i kłamstwo, prawda? Dopilnowałeś, by nikt mi nie uwierzył. Okrutny demon z anielską twarzą. Oh, jak ja Cię kocham! Chyba zaraz do końca postradam zmysły. Spełnienie przychodzi zbyt szybko, ukochany! Ah~, to istna tortura, czekać na Ciebie...jednak szybko wypełniasz sobą moje wnętrze. Gardło mam zbyt zdarte by krzyczeć od emocji, które we mnie wywołałeś. Bez tchu upadam na Twoją pierś, słyszę, jak gwałtownie bije Twoje serce, jak szybko napełniasz płuca tlenem. Robię to samo, jednak oddech grzęźnie w piersi, gdy muskasz palcami siniaki na moich ramionach. Wstyd Ci za nie? Nie przejmuj się ukochany, to nic. To tylko nic nieznaczące fioletowe plamy, które za tydzień znikną. Za to pozostaną emocje, które jak tornado wrzuciłeś w moje ciało. Wszystkie te doznania będę pamiętał, gdy Twój wzrok znów będzie spływał po moim ciele. Wiesz, że jestem pamiętliwy. Każdy jęk, każdy dotyk zakodował się głęboko w mojej świadomości.
   Jesteś gotowy spojrzeć mi w oczy po tym, co zrobiłeś? Widzę, jak odwracasz wzrok za każdym razem, gdy podnoszę głowę. Czy palą Cię moje ręce, które spoczywają teraz na Twoich biodrach? Czy mój oddech, który ogrzewa skórę Twojego obojczyka jest tak odrażający, że Twoje dłonie drżą? Przepraszam, mój drogi grzechu, za kolejną igłę cierpienia, którą wbija każda następna myśl. Odsuwam się ze łzami w oczach, chce uciec. Ubieram spodnie, które jakimś cudem ocalały w burzy, którą wywołałeś. Twój wzrok boli mnie bardziej niż się spodziewałem. Boli jak świeżo wymierzony policzek, który pragnę Ci dać. Czemu tak bardzo chcę Cię bić długimi godzinami, a potem jak pies błagać o przebaczenie? Łzy spływają po mojej twarzy, pozostawiając brzydkie bruzdy rozmazanego tuszu. Czemu akurat tego dnia postawiłem na mocny makijaż? Muszę wyglądać okropnie. Zarzucam na ramiona koszulę bez guzików, ubieram buty. Czemu milczysz?! Chcę wykrzyczeć Ci w twarz, jak się cudownie czułem, jak Twoje milczenie teraz łamie mi serce. Na usta cisną mi się tysiące słów, które mógłbym powiedzieć, jednak gdy je otwieram, wydostaje się głuchy skrzek. Przestaję próbować, gdy widzę ból w Twoich oczach. Tak chciałbym, żeby to był tylko kolejny sen. Tak bardzo chciałbym, żeby moje serce po prostu zamarzło, zamiast rozsypywać się w proch. Czuje w jego miejscu jałową pustynię, tam, gdzie jeszcze przed chwilą tętniło życie. Tak bardzo chciałbym w tym momencie umrzeć, by nie widzieć tego obrzydzenia na Twojej twarzy. W jednej chwili zburzyłeś nasz świat, który budowałem "na kiedyś", które miało nigdy nie nastać. Podchodzę do drzwi, zerkam na Ciebie przez ramię. Ubrałeś tylko spodnie, spoglądasz przez okno. Może mi się wydaje, ale mam wrażenie, że z Twoich oczu również leją się łzy. Chce je zetrzeć, zabrać z Twojego oblicza. Nawet nie wiem, kiedy nogi poniosły mnie bliżej, kiedy zacząłem wyciągać rękę, by zetrzeć te małe, błyszczące krople. Mój anioł nie może płakać, jego oblicze powinno być czyste, prawda? Jednak Ty brutalnie odpychasz moją rękę, Twoje usta wykrzywia grymas wściekłości. Czy to ja Cię tak zezłościłem? Przepraszam. Mam ochotę paść na kolana i płakać przez całą wieczność, byś teraz nie patrzył z taką nienawiścią. Po mojej głowie chodzi tylko jedno: "jestem potworem". Wiem, że to prawda. Pod maską słodyczy siedział we mnie prawdziwy demon, który czekał, aż ktoś go uwolni. Czemu akurat tym kimś musisz być Ty, mój drogi? W mojej twarzy musiało być coś obrzydliwego, bo odwracasz ostentacyjnie głowę. Boże, czemu muszę tak cierpieć? Czemu pokarałeś mnie czymś takim?! Czemu musimy oboje krwawić? Zabierz jego cierpienie i oddaj mi wszystko, tylko zostaw mojego diabła w spokoju. Gotów jestem oddać duszę za jego uśmiech. 
   Odsuwam się zbolały. Znów chce poczuć ten ból, gdy przyciskałeś mnie do ściany, by ściągnąć moje spodnie, chce czuć jak zaciskasz palce na moich ramionach bym się jeszcze bardziej poniżył, chce czuć, jak znowu wypełniasz sobą moje usta. Chce, żebyś dotykał z czułością i jednoczesnym okrucieństwem moje włosy, pierś, brzuch....chce, żebyś znowu związał mi oczy i kazał spełniać swoje zachcianki. Chce się z Tobą kochać raz po raz, aż moje ciało całkiem odmówi posłuszeństwa.
   Wychodzę z pokoju wstrząsany powolnym szlochem. W połowie zjazdu windą zamawiam taksówkę. Wyglądam jak wrak człowieka, zasłaniam twarz daszkiem czapki a niezapiętą koszule kurtką. Jednak braku godności nie zakryje. Moja szyja wręcz świeci czerwonymi plamami. Wychodzę z hotelu, z miejsca rzezi. Szczęśliwie pada deszcz. Mam wrażenie, że lodowate krople leczą moje zdruzgotane ciało. Ledwo stoję. Opieram się o ścianę, patrzę na swoje poranione nadgarstki. Czuję się jak dziwka po zbyt wielu klientach. Pragnę o gorącej kąpieli i lekach nasennych. Usuwam Twój numer, odrzucam od Ciebie połączenia. Zamykam oczy, staram się wymazać wspomnienie o Tobie. Wspomnienia tej nocy. 
   Taksówka podjeżdża, wchodzę do środka i każe jechać do mojego mieszkania na przedmieściach. Na miejscu otworzyłem drzwi, przeszedłem pare kroków....i padam na kolana, płacząc jak zranione dziecko. Boże, to tak boli. Wolę śmierć od tego bólu, od wspomnień. Czy jestem zdolny zginąć? Nie chce. Nie chce, bo wiem, że szybko o mnie zapomnisz i zakochasz się w kimś. Tym kimś mogłem być ja. Łapie się za serce, zaciskam palce na skórze. W tym miejscu zieje wielka czarna dziura. Potrzebuje czegoś, by zapomnieć. Moje życie bez Ciebie już jest śmiercią. Kulę się na podłodze w salonie, gdy drzwi otwierają się z hukiem, a Ty wpadasz do pokoju. Oh, wyglądasz tak pięknie...szukasz mnie wzrokiem i gdy wreszcie odnajdujesz, widzę na Twojej twarzy strach i ulgę. Czemu się boisz, moja śmierci? Zdradź mi to w moich ostatnich tchnieniach. Bierzesz mnie w ramiona, tulisz do piersi i płaczesz. Jak w zwolnionym tempie ścieram słone krople. Kochany, czemu ronisz łzy na tak bezwartościowe stworzenie jak ja? Proszę, nie płacz. Czas na łzy już się skończył. 
   Twoje usta odnajdują moje w idealnym momencie. Ten pocałunek się różni od poprzednich. Jest desperacki. Czemu to robisz, aniele? Czemu mnie zwodzisz? Nie widzisz, że z mojego serca i tak pozostały drzazgi? Czemu całujesz mnie tak zachłannie, czemu moczysz moje policzki swoimi łzami? Pragniesz przebaczenia zanim nie pozostanie po nas nic? To....okrutne. Czemu mam Ci je dać, skoro Ty mnie tak potraktowałeś? Chociaż nie przeczę, z chęcią pozwoliłbym Ci na to znowu i znowu, byle tylko przegnać rozpacz z Twojego oblicza.    Czemu doprowadzasz mnie do skrajności?! Chce Cię odepchnąć, ale nie mam dość siły. Odebrałeś mi nawet chęć walki. Mówisz coś, ale dźwięk Twojego głosu przestał być dla mnie słyszalny. Zaciskam zęby i zamykam Twoje usta. Nagle znów mogę mówić. Mój cięty język powrócił. Wrzeszczę cały swój żal. Krzyczę, jak bardzo mnie zraniłeś, jak bolało mnie, gdy pozwoliłeś mi wyjść, jak bardzo czułem się poniżony, gdy odwracałeś wzrok z obrzydzeniem. Milknę na chwilę, dusząc w sobie szloch. A potem, drżąc i zniżając głos, mówię, jak bardzo Cię pragnę, jak bardzo chcę czuć Cię w sobie, jak bardzo chcę dawać Ci przyjemność. Z coraz większym zapałem opowiadam, jak się w Tobie zakochałem, jak Cię chciałem. Wyrzucam z siebie wszystko to, co ukrywałem przez długi czas. Zwierzam się z każdego snu z Tobą w roli głównej, z każdego zbereźnego czynu, którego dokonałem, myśląc o Tobie. Mówię, aż mój głos odmawia posłuszeństwa. Milknę, bojąc się spojrzeć w Twoje oczy. Co w nich będzie? Mój diable, mój demonie, odezwij się! Ledwo jestem w stanie wytrzymać tę ciszę. Twój głos dochodzi z daleka, ale go słyszę. Osłupiony patrzę na ścianę przede mną. Twój głos, zbolały i smutny opowiada o szponach miłości, w jakie wpadłeś, kiedy mnie poznałeś. Twoja historia pokrywa się z moją. Skarbie, naprawdę mnie kochasz? Spoglądam na Ciebie i wiem, że to prawda. Padam Ci w ramiona, a Ty, jakbym nic nie ważył, zabierasz mnie do sypialni. A ja staję się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. 
   Padamy na łóżko, obdarzając się namiętnością godną ostatniej wspólnej nocy. Odrywam się tylko po to, by szepnąć słowa, które zawsze chciałem Ci powiedzieć:

- Kocham Cię, Jonghyun.

   A Ty uśmiechasz się, aż moje serce pęcznieje od uczuć do Ciebie i odszeptujesz z mocą:

- Ja Ciebie też, Key.



10 komentarzy:

  1. Za każdym razem coraz bardziej mnie zadziwiasz.
    Jak Ty cudnie piszesz! Aż wstydzę się dodać coś u siebie.

    I od początku wiedziałam, że to będzie o nich!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Jeśli nie wstawisz czegoś tajnego (czemu to był sen...?) to cię kopnę w kostkę tak, że jajko zniesiesz.

      A ja dopóki nie zaczęłam walczyć z targami, nie wiedziałam, o czym to będzie xD

      Usuń
  2. Ło! Sądziłam, że Kibum umrze na końcu biorąc te tabletki nasenne i popijając je wodą... Lubię angsty, cóż mogę poradzić? Ale to nie zmienia faktu, że kolejne cudo przeczytałam, które wyszło spod twojej ręki ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo w pierwowzorze umarł na rękach Jjonga, ale moja koleżanka przyburzyła się o to, że wszystkich zabijam xD

      Jeśli chciałabyś, mogłabym pokazać ci oryginalną wersję.

      Usuń
    2. O! Poprosiłabym! I dobrze, że zabijasz wszystkich. Dobrze poczytać co druga osoba czuję ~

      Usuń
    3. W takim razie, gdzie miałabym ci ją podesłać? Może na twojego maila? Albo gg? to mój numer -----> 40154867

      Usuń
  3. To jest boskie <3
    Dziewczyno piszesz świetnie. Tego one shota przeczytałam całego resztę przeleciałam tylko na szybko, ale mimo wszystko było boskie.
    Obiecuje, że jak znajdę czas to przeczytam wszystko od deski do deski *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem pod wrażeniem, brak mi słów. Cudnie piszesz. Jeszcze dodałaś shota z moim ulubionym paringiem. <3 Widzę, że masz tutaj jeszcze dużo innych opowiadań i mimo że nie przepadam za EXO jestem skora przeczytać wszystko co tutaj masz. Dużo weny! Hwaiting! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję >////<

      I nie może ci być wstyd. Czasem wstawiam takie małe koszmarki, ze po prostu bleee., Tylko ten jest taki boski ^^"

      Usuń

Lydia Land of Grafic Credits: 1, 2