12 sie 2014

~ Alkohol i kajdanki

Kajdanki zagrzechotały, kiedy poruszył się na łóżku. Otworzył leniwie oczy i zlustrował tak dobrze znany sobie pokój. Uśmiechnął się. Przychodzili tyle razy do tego mieszkania tylko po to, by przesycić ściany swoimi jękami, by ukryć przed prawdziwym życiem swoją inność. Na co dzień nie mogli pokazać tego, czego tak naprawdę potrzebowali - siebie na wzajem. Tutaj, w zaciszu, ukryci przed wzrokiem innych mogli sobie pozwolić na prawdziwe emocje.
Chłopak podciągnął się do pozycji siedzącej i rozejrzał się w poszukiwaniu sprawcy. Dobrze wiedział, że obserwuje go, czekając. On był taki zawsze, choć ukrywał to pod maską swojej słodyczy. Chociaż...teraz już pokazywał to, co on czuł od początku ich dziwnego związku.


- Małe gówno. - syknął, poruszając skutymi rękami.

- Wzywałeś? - Taemin z uśmiechem wysunął głowę z pokoju obok.

Key zadrżał od tego uśmiechu. Była w nim obietnica, która od razu rozpaliła w jego wnętrzu ogień. Poruszył się niespokojnie - nagle kajdanki okazały się dość niebezpieczne. Brunet przygryzł wargę, kiedy młodszy wyszedł z sąsiedniego pomieszczenia. Miał na sobie koszulę ( kompletnie rozpiętą ) i bokserki. Od razu zauważyl, że to była jego bielizna. Uniósł kolanem prześcieradło, które miał na sobie i przekonał się, że jest kompletnie nago. Uniósł jedną brew, patrząc na chłopaka.

- Jakoś tak same z ciebie spadły. - uśmiechnął się niezwykle niewinnie.

Kibum przeklnął pod nosem - maknae był pijany. Nie wróżyło to niczego dobrego. Wiedział, że chłopak jest kompletnie nieprzewidywalny w takich sytuacjach, a to, że nie miał wolnych rąk już na coś wskazywało. Jednakże, nic nie mógł z tym zrobić. Gdyby wczoraj być bardziej czujny i przede wszystkim nie zostawał z nim na noc, nie byłoby tego. Jeszcze nigdy z tego zasypiania razem nic dobrego nie wyszło. O poranku tylko było im ciężej się rozstać. Może i owszem, byli jakąś wersją pary, ale im obu zależało w chwilach bliskości na jednym - spełnieniu. Oczywiście, dbali o siebie, czasem wyznawali sobie miłość, jednak...więcej czasu spędzali w łóżku niż przy kolacji wśród świec. Ale jedno trzeba przyznać - znali siebie na wylot i dobrze wiedzieli, co robić, by każdy dotyk pozostawał w pamięci.
Diva obserwował zbliżającego się wolnym i nieco chwiejnym krokiem chłopaka. Usiadl on okrakiem na jego biodrach. Blondyn przełknął głośno ślinę, świadomy, że dzielą ich tylko dwa skrawki materiału. Podniecenie od razu zaczęło rozgrzewać jego ciało w postaci niewielkich dreszczy. Maknae uśmiechnął się lekko, jednocześnie składając na jego wargach pośpieszny i zachłanny pocałunek. Starszy z sapnięciem odwzajemnil go, jednak w momencie, w którym chciał pogłębić, młodszy bez słowa odchylił się do tyłu. Położył wyższemu palec na ustach, którym potem przeciągnął po jego klatce piersiowej, od czasu to czasu boleśnie wbijając paznokcie.


- Hyung, tak słodko spałeś....! - wymruczał młodszy, ocierając się o jego krocze.

Z ust Key wydobył się cichy jęk, choć wcale tego nie chciał. Dawanie maknae satysfakcji, gdy jest pijany było równoznaczne ze skokiem na główkę do płytkiej wody. Oczywiście, jak się spodziewał, w oczach Taemina zablyszczało niebezpiecznie. Chłopak przesunął się jeszcze odrobinę, czekając na powtórkę, która się nie wydarzyła. Widząc to, Minnie syknął,  nieco gniewnie, jednak po chwili uśmiechnął się lubieżnie. Bummie spojrzał na niego z uwagą, czujny. W końcu, alkohol i kajdanki nie są dobrym połączeniem, prawda?

- Nie powstrzymuj się.... - wymruczał maknae. - Wiesz, jak lubię słuchać twoich jęków, hyung...!

- Musisz się bardziej postarać, jeśli chcesz, bym to zrobił.

- Wiem. - chłopak oblizał wargi.

- Więc na kolana, piesku. - cmoknął na niego, jakby był prawdziwym psem.

Tancerz tylko zmrużył oczy, jednocześnie wstając z jego kolan. Kucnął miedzy jego nogami, uśmiechając się leciutko. Uwielbiał smak swojego hyunga i z rozkoszą spełniał jego polecenia. Z resztą, lubił mieć świadomość, że to przez niego, przez jego dotyk, Key dochodzi. Kochał rozpieszczać Divę, by potem dostać to samo w zamian, co było naprawdę niesamowite. Taemin wręcz się uzależnił od starszego chłopaka. Był dla niego jak narkotyk - szybki w działaniu i niszczący do reszty organizm. Ale on tego chciał, to dla niego była cudowna codzienność - każda noc i każda wykradziona między wywiadami chwila sam na sam.
Maknae skupił na nim wzrok, jednocześnie powoli zsuwając z niego biały materiał, odsłaniając idealne ciało partnera. Kibum uśmiechnął się lekko, słysząc westchnienie zachwytu z jego strony. Oczywiście, niczego innego się nie spodziewał, ale i tak każdorazowo jego próżność była mile łechtana. Bummie obserwował, jak młodszy bierze do ręki jego męskość i tylko cudem nie powstrzymał sapnięcia. Nie dość, że chłopaczek sam w sobie był cholernie podniecający, to jeszcze widok, jak się nim zajmuje podnosił ciśnienie jego krwi.

Czuł, jak wprawione i subtelne palce młodszego droczą się z jego nerwami. Tancerz stał się mistrzem w dawaniu mu coraz to większych emocji. On go nie tyle, co dopieszczał - każdym, nawet najdrobniejszych ruchem czy gestem doprowadzał go do szaleństwa. Ale, czy ten związek nie był właśnie efektem szaleństwa? 

Key poruszył skutymi rękami, skupiając na sobie spojrzenie maknae. Chłopak uśmiechnął się drapieżnie, widząc, jak starszy szamocze się, chcąc go dotknąć. Wiedział, że Diva nie lubił być po prostu bierny - zawsze musiał być w jakiś sposób aktywny. Ale dzisiaj to on stawiał warunki i nie pozwoli, by predyspozycje hyuga brały górę nad jego planem.

Rzucił mu ostatnie, wyzywające spojrzenie i wziął delikatnie członka starszego chłopaka do ust. Z satysfakcją wsłuchał się w urywany jęk, który wydobył się z jego ust. Zaczepnie polizał jego męskość, jednocześnie zaciskając usta w kształt litery "o". Zadowolony z siebie, kontynuował swoją zabawę, starając się dawać jak najmniej, doprowadzając Key do większej wrażliwości. I nie musiał długo czekać - kilka zabiegów w postaci przesunięć językiem po długości członka lub zaciśnięcie ust na czubku wystarczylo, by Diva zaczął jęczeć na całego. Minnie uśmiechnął się zwycięsko i przestał się bawić. Czas na prawdziwą rozkosz.
Wolno zaczął poruszać głową, słuchając urywanych krzyków kochanka. Z wprawą dopieszczał partnera, zaciskając usta i niekiedy zęby na wrażliwszych od innych miejscach. Tae znał na wylot każdy fragment ciała Kibuma - każdy słaby punkt. I wiedział, jak to wykorzystać.
Po kilku szybszych i bardziej gwałtowniejszych ruchach słodkawa ciecz zalała usta młodszego w kakofoni pojękiwań. Tancerz z głośnym "gulp" połknął całą wydzielinę i po chwili odsunął się. Zbliżył swoją twarz do twarzy starszego, świadomy, że białawy płyn spływa mu z kącika ust.


- Hyung, czyżby cię uwierało? - spytał, odgarniając czarne włosy z czoła i jednocześnie uśmiechając się słodko. Zauważył jego poobcierane nadgarstki.

- T-tak.... - wysapał, skupiając spojrzenie na jego twarzy, głównie na ustach.

- Mogę coś z tym zrobić, hyung?

- U-uwolnij mnie....

- A magiczne słowo? - maknae pochylił się bliżej.

- Proszę..... - wyjęczał starszy.

Taemin zdjął klucz z łańcuszka, który miał przyczepiony do nagrastka i otworzył kajdanki. Nie zdążył nawet mrugnąć, kiedy został przyskrzyniony twarzą w dół do materaca. Szybko odwrócił głowę na bok, patrząc w twarz kochanka. Po chwili ciepły język Bummie'go przesunął się po jego szyi i podbródku, jednocześnie zlizując słodkawą ciecz. Tancerz zaśmiał się cicho.
- Zobaczymy, czy zaraz też ci będzie tak zabawnie... - na wpół warknął, na wpół wymruczał Key.
Jednym szybkim szarpnięciem pozbawił młodszego bielizny i bez żadnych wstępnych ceregieli po prostu w niego wszedł wśród rozdzierającego krzyku bólu. W oczach maknae od razu pojawiły się łzy, jednak na jego twarzy widniał szeroki uśmiech. Po chwili dało się również usłyszeć stłumiony chichot przerywany cichym skomleniem. Diva z czułością starł pojedynczą łzę z policzka chłopaka. Nie czekał jednak dłużej - mimo wcześniejszego spełnienia chciał posiąść młodszego jak najszybciej. 
Zaczął się w nim wolno poruszać, jakby leniwie, chcąc jak najszybciej przyzwyczaić tancerza chociaż w podstawowym stopniu. Kiedy maknae zaczął wolno poruszać biodrami, Key od razu przestał się bawić - z całą swoją stanowczością zaczął wykonywać poważniejsze pchnięcia, wchodząc w drobniejsze ciało mocniej i silniej.

Pokój niedługo wypełnił się ich wspólnymi jękami, przerywanymi pojedynczymi okrzykami i posapywaniem. Taemin zaciskał dłonie na pościeli, nie przejmując się tym, ze po raz setny zdziera gardło i jutro nie będzie mógł śpiewać. Coraz bardziej wypychał w jego stronę biodra, blagając na głos o więcej. Pozwalał, by zajmował całym sobą jego wnętrze, od czasu do czasu zaciskając się na męskości starszego i wywołując u niego cichy jęk. Czuł się więcej niż zadowolony z tego, że Key przez niego jęczy i to przez niego dojdzie.

Coraz gwałtowniejsze pchnięcia sprawiały, ze tancerz był już na skraju wytrzymałości. Jęczał coraz głośniej, nie mogąc wytrzymać natłoku emocji, które Diva w nie wlewał. Wszystko wokół niego wirowało, czuł coraz więcej przyjemności. Jednakże, ledwo już to wszystko wytrzymywał - wiedział, że jedno konkretne pchnięcie sprawi, że dojdzie. 

I, tak jak mówił, kolejne pchnięcie idealnie trafiło i z głośnym okrzykiem doszedł, brudząc pościel. Starszemu koledze potrzebne było jeszcze kilka pchnięć,  by samemu osiągnąć spełnienie. Na drżących rękach lekko się odsunął i przewrócił maknae na plecy. Spojrzał mu w twarz i szeroko się uśmiechnął, całując delikatnie jego szyję.

- Cholerny idiota - wymruczał.

- Tak, ja też cię kocham. - zaczął się śmiać




2 komentarze:

  1. Genialne, boskie i takie... Ostre. Czyli to co lubię najbardziej. Świetnie wyszły ci opisy jestem pod wielkim wrażeniem. Lecie czytać dalej.
    Pozdrawiam ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nie raz mnie jeszcze odwiedzisz i coś zamówisz ^^

      Usuń

Lydia Land of Grafic Credits: 1, 2