8 sty 2015

~ Powrót do domu

Jazda do domu zajęłą nam niemożebnie dużo czasu, jak nigdy. Czas wręcz przelewal nam się przez palce z konstystencją żelatyny. Jednak odczuwałem w środku niesamowite podekscytowanie, którego nie mogłem okazywać. Nie, kiedy pociąg był pełny ludzi i kiedy nie mogliśmy być sami. Ah, moja wyobraźnia pracowała zbyt tęgo, zbyt dużo mi pokazywała. A przecież nie mogłem się teraz oddać temu wszytskiemu, całemu temu odczuciu. Jeśli bym, to zrobił, nie mógłbym dalej udawać.
Wysiedliśmy na peronie i szybko wsiedliśmy do taksówki. Zaledwie kilkadziesiąt minut dzieliło mnie od spełnienia długotrwałych fantazji, które zagrzewały mi krew w żyłach od dłuższego już czasu. Mijaliśmy dobrze znane widoki, a ja starałem się nie zwracać zbytniej uwagi na nasze ciała, na ich bliskość. Nie mogłem przegrać, gdy wygrana była tak blisko. Kiedy w końcu się zatrzymaliśmy, odetchnąłem głęboko pełną piersią i razem, z pełną dumą, weszliśmy do naszego rodzinnego domu. Jak dobrze, że nikogo nie było.
Kiedy wpadliśmy do pokoju, ledwo zdążyłem zamknąć za nami drzwi, zanim zostałem do nich przyparty. Nasze usta zetknęły się w idealnym momencie, pozbawiając mnie cudem zdobytego powietrza. Starając się przekręcić patent w zamku i skutecznie oddawać naglący pocałunek, starałem się zachować spokój i być w miarę cicho. W końcu, nie wiedzieliśmy, kiedy przestaniemy być sami. Ale, kiedy resztki mojego zdrowego rozsądku po prostu wyparowały, zamknąłem oczy i z cichym westchnieniem objąłem go za szyję, kiedy składal kolejne pocałunki na mojej szyi. Jęknąłem cicho, czując jego zimne ręce pod koszulką. Jednak teraz to nie miało znaczenia, już o tym nie myślałem. Chciałem teraz jedynie jego, jak najmocniej i jak najwięcej.
Moja bluzka lotem nurkowym skonczyła gdzieś na podłodze. Zaśmiałem się delikatnie, kiedy niecierpliwie szamotał się z zapięciem paska. To było takie....słodkie i seksowne. Idealna mieszanka jego erotycznego uśmiechu i braku spokoju. Złapałem jego ręce i ze spokojem pomogłem mu rozpiąć pasek, na co po prostu cicho fuknął. Wpiłem się w jego wargi, uśmiechając się szeroko. Jego koszulka podążyła za moją podobną trasą, pozwalając mi zobaczyć jego piękne ciało. Odkleiłem plecy od drzwi, słysząc charakterystyczny dźwięk własnego rozporka. Splatając nasze usta i ciała, przepchnąłem nas na łóżko, gdzie oboje padneliśmy jak dłudzy. Sekundę później już wisiał nade mną, torując sobie drobnymi pocałunkami drogę z mojej brody na pierś. Wzdychałem cicho, wplatając palce w jego włosy i niszcząc starannie ułożoną fryzurę. Jednak nie w głowie nam teraz był wygląd. Potrzeby przysłoniły świat.
Jego dłonie błądziły po moich żebrach i biodrach, a język niemiłosiernie bawił się z sutkami. Oddychałem coraz szybciej, starając się nie zapomnieć, jak to się robi. Pragnąłem go tak mocno..., a on dobrze o tym wiedział i dlatego przedłużał grę wstępną coraz bardziej i bardziej, aż do moich cichych jęków. Jak zawsze, czekał właśnie na to. Uwielbiał słuchać, jak cicho powtarzam jego imię, błagając tym samym o spełnienie. Chodził potem dumny jak paw, jednak nie komentowałem tego. Ja ze swojej strony uwielbiałem spełniać jego łóżkowe zachcianki.
Zsuwał ze mnie powoli spodnie, śmiejąc się z mojego pospieszania. Ah, cholera, tak bardzo chciałem mu zetrzeć ten durny uśmieszek z twarzy i zmusić, by mnie wziął tu i teraz! Jednak wiedziałem, że pragnął mnie równie mocno, jeśli nie bardziej i długo to wszystko nie będzie trwać. Zawsze zaczynał zabawę i nigdy nie potrafił jej długo utrzymać.
Westchnąłem drżąco, kiedy zaczął zjeżdżać niżej. Zacisnąłem palce na jego ramionach, czując język ślizgający się po moich biodrach. Chciałem więcej, chciałem mocniej, chciałem....chciałem po prostu wszystkiego, co mógł mi zaoferować.

- Proszę....pospiesz się... - jęknąłem w tym samym momencie, w którym jego zęby zahaczyły o gumkę moich bokserek. - Tak długo czekałem....

- Coś ty taki niecierpliwy? - Zaśmiał się, ściągając ze mnie bieliznę.

Odetchnąłem, podciągając się do pozycji siedzącej i wpijając w jego wargi. Wgramoliłem się mu na kolana, obejmując za szyję. Szybko straciłem dominację nad pocalunkiem, jednak nie narzekałem, czując jego język we własnych ustach. Chociaż, kiedy byliśmy blisko i nago, miałem wrażenie, że nasze ciała tracą swoje granice. Byliśmy tacy sami, byliśmy jednością. Byliśmy razem i niewątpliwie jeszcze długo będziemy. Objąłem go mocniej. Nasza miłość, nasza niezdrowa, nienormalna, nietolerancyjna miłość. Byliśmy dziwakami i było nam z tym dobrze.
Przesunąłem ręce z jego ramion na plecy, kończąc na biodrach. Wsunąłem palce za szluwki, ciesząc się kolejną malinką na ramieniu. Kocham to, jak mnie oznacza. Kocham każdą, czerwoną plamkę na moim ciele, która powstała przez niego. Kocham uczucie bycia jego własnością. Dodaje mi to skrzydeł i on o tym wiedział. Wiedzieliśmy o sobie wszystko i nic. To był element naszej miłości - nie ma tajemnic, nie ma kłamstw. Czysta prawda, czyste uczucia i czyste uniesienia.
Rozpiąłem jego spodnie, czując palce zakręcające kółeczka na moich plecach. Dostałem momentalnie gęsiej skórki. Moja skóra reagowała tak tylko na jego dotyk. Tylko on sprawiał, że muśnięcie było moim szczytem. Ah, cuda, które wyczyniał z moim ciałem powinny być zakazane. Kochałem jego zbrodnie. Zachłannie, niewyobrażalnie mocno i do utraty tchu. Przez każdy dzień i noc, każdą minutę i sekundę. Był dla mnie wszystkim, był moim wyznacznikiem szczęścia.
Poczułem pchnięcie i upadłem na plecy. Jego lubieżny uśmiech przyprawił mnie o szybsze bicie serca i drżące, niepewne westchnienie. Wiedzialem już, że gra się skończyła. Teraz czekałem na poważne rozdanie kart.
Musnął palcami moje uda, wywołując dreszcze. Całował z czułością ich wewnętrzną stronę, nie spuszczając ze mnie tego ciężkiego, lekko zamglonego spojrzenia. Te cudowne oczy potem śniły mi się po nocach, nie dając odpocząć. Budziłem się spocony i rozgrzany, chcąc tylko jednego - by na mnie spojrzał w prawdziwym świecie i czynił kolejne zbrodnie, raz za razem, mocniej i mocniej, aż zapomnę, jak mam na imię, aż zobaczę, jak wygląda niebo.
Jego usta zacisnęły się na mojej męskości, wyciągając ze mnie gorący jęk. Przymknął powieki, kiedy ja zaciskałem palce na jego ramionach coraz mocniej, pokazując, jak mi dobrze nawet od takiej małej czynności. A potem zaczął delikatnie poruszać głową, a ja rozjęczałem się na dobre. Wypracował sobie idealną technikę, która doprowadzała mnie do szaleństwa i zniżała do żałosnych błagań. Mój głos łamał się coraz częściej, kiedy powtarzałem swoje prośby, kiedy błagałem jak pies o więcej. A on, sprawnie i szybko spełniał moje prośby, uzależnionyode mnie w takim samym stopniu jak ja od niego. Zaciskał usta mocniej, poruszał głową szybciej, dając coraz więcej doznań. Tego nikt długo by nie wytrzymał, a ja byłem już zbyt słaby, by się powstrzymywać.
Odsunął się, wycierając kącik ust. Jego uśmiech był podniecający, tak jak cały on. Pochylił się nade mną, składając drobny pocałunek na moim podbrzuszu. Byłem tak naelektryzowany, że wystarczylo to, bym cicho jęknął. Zaśmiał się ochryple, przesuwając mokre dłonie po moich nogach. Całe moje ciało przeszły ciarki, gdy natrafił na moje wejście. Wsuwał powoli swoje długie palce coraz głębiej, a ja czułem się na nowo coraz bardziej podniecony. Chociaż dopiero skończyłem, już na nowo się rozpalałem.
Ostrożnie mnie rozciągał, starając się nie dać ponieść się swojej niecierpliwości. Sprawnie naciskał moje mięśnie, sprawiając, że czułem coraz więcej rozkoszy niż dyskomfortu. Ten moment, choć tak niemiłosiernie się dłużył, udowadniał mi, jak bardzo się o mnie troszczył. Każde jego czułe i troskliwe spojrzenie, kiedy na mojej twarzy pojawiały się grymasy, było prawdziwym dowodem na miłość.
Mój krzyk przerwał ciszę, kiedy jego członek zaczął powoli we mnie wchodzić. Początkowo nieprzyjemne uczucie rozrywania szybko zamieniło się w ciepło i prawdziwą rozkosz, jaką zapewniał mi tylko on. Wchodził z każdą sekundą głębiej, wyginając moje plecy coraz mocniej i zdzierając gardło jękami. Zacisnąłem palce na pościeli, boleście wbijając je w materac. Było mi tak dobrze....tak nieziemsko dobrze. Miałem wrażenie, jakby właśnie dla mnie cały świat się rozpadł i ułożył na nowo w postaci tej jednej osoby, która wisiała nade mną jak kat, wydając cudowny wyrok śmierci z przyjemności.
W momencie, w którym doszedł do końca, poczułem szarpnięcie i nagle znalazłem się na jego kolanach. Wszedł jeszcze głębiej, doprowadzając mnie do prawdziwej pasji. Zagryzłem mocno wargę, czując pierwsze pchnięcie. Poruszyłem biodrami, przyglądając sie, jak mój kochanek przymyka oczy z przyjemności. W tej chwili, kiedy byliśmy tak blisko siebie, kiedy nie ograniczało nas nic, nie mogliśmy powstrzymywać swoich reakcji i pragnień.
Początkowo jedynie wbijał się, starając mnie przyzwyczaić do swojej obecności. A potem, kiedy narzucił to powolne, zmęczone tempo, znowu poczułem się w niebie. Poruszaliśmy się w jednym rytmie, spełniając każde oczekiwanie. Z każdą kolejną sekundą ciepło w naszych ciałach pochłaniało coraz więcej nas, coraz więcej z naszych ciał, przygotowując na to, co nieuchronne.
Przyspiesza, coraz bardziej spragniony końca. Zaciskałem palce na jego ramionach, sapiąc i jęcząc coraz głośniej, czując, jak to wszystko się we mnie kumuluje. Powtarzałem jego imię z każdym kolejnym deszczem, który rozchodził się u dołu mojego brzucha, z rosnąca częstotliwością. Nie próżnował, kiedy zauważył mój stan - robił to mocniej i gwałtowniej, doprowadzając mnie na sam skraj. Jednak to działało w obie strony. Ruchy moich bioder i jęki dawały ten sam efekt.
Doszliśmy niemal równocześnie, wydając dwa podobne jęki. Opadłem na niego, sapiąc ciężko i czując, jak lepią się nasze uda i brzuchy. Na moich ustach wykwitł zmęczony uśmieszek, kiedy jego wargi odnalazły mój obojczyk. Drobne pocałunki były lepsze od podziękowań. Wplotłem palce w jego włosy, opierając swoje czoło o jego czoło.

- Ah...jak to miło wrócić do domu, prawda, Youngmin?

- Święta prawda, braciszku. - zaczął się śmiać, po czym złożył na moich wargach czuły pocałunek.


_________________________________________________
~ Opowiadanie z dedykiem dla NekoUnni
Mam nadzieję, że się podobało i nie przeszkadza ci moja zwłoka, ani marna długość tego one-shot'a

4 komentarze:

  1. Waaa *.* super :3 Uwielbiam Twoje smuty ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było smutne? o.o
      Kurde, plan był inny xD

      Usuń
    2. Heh Smut to opowiadanie erotyczne ;D (nie wiem czemu ktoś tak nazwał, wszystkim inaczej się kojarzy xD)

      Usuń
    3. Moje życie legło w gruzach, gdy to przeczytałam, bo zawsze pomijałam opowiadania z tym tagiem, myśląc,ze są smutne ; __ ;
      Który idiota to tak nazwał?! Tyle gejozy mnie minęło!!

      Usuń

Lydia Land of Grafic Credits: 1, 2