5 sty 2015

~ List ~

INFO:
  Skorzystałamsobie z prawa manipulacji i napisałam ten scenariusz w narracji pierwszoosobowej. Wiem, że powinno się je pisać w drugiej,ale...to jakoś tak strasznie niegrzeczne mi się wydaje i nieprzyjemne w czytaniu. Mam nadzieje, że nie będzie to przeszkadzało.

~*~

Poznałam go, kiedy był zwykłym, małym chłopcem.
Nasza znajomość zaczęła się dość przypadkowo. Gdybym tamtego dnia nie patrzyłabym do góry, nie znałabym go. Nigdy nie miałabym tak wspaniałego przyjaciela. Wspomnienie tamtego dnia jest wciąż żywe w mojej głowie, przypominając mi nasz niewinny początek....

- Mamusiu, czy tam na drzewie jest balonik? - spytałam pewnego letniego dnia, będąc małą dziewczynką. - Może ktoś go zgubił? Weźmy go, mamusiu...!

Po chwili siłowania balonik trafił w moje małe rączki, Kiedy próbowałam przywiązać go do nadgarstka, by nie uciekł, zauważyłam, że był do sznurka przyczepiony zwitek papieru. Rozwinęłam niewielką karteczkę, a moim oczom ukazało się nieco krzywe pismo. Z lekkim trudem zaczęłam czytać wiadomość, uśmiechając się, kiedy mama posadziła mnie na ławce i pomagała rozszyfrować litery.

" Witaj Mój Nowy Przyjacielu!
Jestem Baekhyun, ale możesz mi mówić Baek! Zostań moim przyjacielem listowym. Na odwrocie kartki jest adres. Napisz do mnie, chciałbym cię poznać, Mój Nowy Przyjacielu. "

Na kartce nie było nic więcej, ale te kilka zdań wprawiło mnie w szeroki uśmiech. Od razu zrezygnowałam z spaceru i wraz z mamą wróciłam do domu, by odpisać mu na list. Miałam wtedy wrażenie, jakbym co najmniej brała udział w wyprawie piratów,  a nie odpisywała na cudzą wiadomość.
Następnego dnia mój list został zaklejony w kopercie i wysłany do Baekhyuna. Kiedy po tygodniu dostałam wiadomość, czułam się najszczęśliwszą dziewczynką na świecie. W ten sposób zaczęliśmy się coraz bardziej poznawać. Dowiedziałam się, że Baekhyun był ode mnie starszy, że kochał tańczyć i, że zawsze chciał poznać kogoś przez kompletny przypadek. Pisaliśmy, coraz więcej, opowiadając swoje życie - pisaliśmy o swoich rodzinach, o zwierzętach,  o szkołach...a czas mijał. Byliśmy coraz starsi. I z każdym następnym dniem chcieliśmy coraz bardziej się spotkać. Aż po roku ciągłego pisania w końcu się spotkaliśmy.

~*~

Stałam na peronie, poprawiając na ramieniu torebkę i wyglądając za Baekhyunem. Co chwila zerkałam na zdjęcie, które mi przesłał tydzień temu, starając się odnaleźć kogoś podobnego. Tłum wysiadających w ogóle się nie przerzedzał, a ja martwiłam się, że go nie zauważę. Rozejrzałam się ponownie, stając na palcach w poszukiwaniu chłopaka, kiedy poczułam, jak ktoś łapie mnie za ramiona. Przestraszona, odskoczyłam na bok i natychmiast się odwróciłam, by zobaczyć roześmianego szatyna. Od razu go rozpoznałam i z uśmiechem przysunęłam się bliżej. Był nieco wyższy ode mnie i dużo mniej opalony niż na zdjęciu. Jednak jego uśmiech był tak samo szeroki, a ciemnobrązowe włosy w możliwie jak największym nieładzie. Ubrany był w krótkie spodenki i koszulkę, z jednego ramienia zwisał mu plecak. Miałam przez chwilę wrażenie, że się odstroiłam, jednak nie dałam tego po sobie poznać.

- Kto to widział, by straszyć bezbronną osobę, oppa. - pacnęłam go w ramię.

- Wybacz, wybacz. - rzucił, starając się uspokoić. - I proszę, mów mi po porostu Baek.

- Ale to strasznie nieoficjalnie... - odparłam z lekkim rumieńcem.

- Ale przecież my jesteśmy starymi, dobrymi przyjaciółmi! Między nami nie ma już żadnych oficjalnych zwrotów! - zaśmiał się. - A teraz proszę, pokaż mi okolicę. Bardzo chciałem zobaczyć twoje miasteczko.

Pokiwałam głową i zaczęliśmy iść  w stronę mojego domu. Po drodze wszystko mu opowiadałam, bo bardzo go ciekawiło, co jest czym. Dlatego tłumaczyłam mu znaczenie tablic upamiętniających i pomników, mówiłam nazwy parków i instytucji oraz pokazywałam mu moje ulubione miejsce. Baekhyuna wszystko to strasznie ciekawiło. Ponoć to był pierwszy raz, kiedy wyjechał z rodzinnego miasta, no i jeszcze spory kawałek od niego, bo w końcu podróż tutaj zajęła mu prawie pół dnia. Jednak chłopak nie tracił humoru, wręcz przeciwnie - im więcej mijaliśmy, tym bardziej go to wszystko cieszyło.
Potem przyszliśmy do mojego domu i przedstawiłam go całej swojej rodzinie i znajomym, którzy przyszli specjalnie z okazji jego przyjazdu. Na początku Baekhyun czuł się trochę niepewnie, jednak kiedy coraz więcej żartów padało ze strony moich rodziców, chłopak czuł się coraz swobodniej i w końcu w całym domu zapanowała pogodna atmosfera. Razem pomagaliśmy w przygotowaniach do obiadu, po cichu posiadając deser. Kiedy zostaliśmy nad tym przyłapani, zostaliśmy wygonieni do salonu, by nakryć do stołu. Szybko się z tym uwinęliśmy i po niedługiej chwili wszyscy razem zasiedliśmy do obiadu. Jak zawsze, nie obyło się bez rozlanego soku, hałasu, śmiechu i tym podobnych sytuacji. Wszyscy razem dobrze się bawiliśmy dzięki luzowi, jaki panował przy stole.
Po obiedzie zabrałam Baekhyuna na bujawki. Dużo rozmawialiśmy, głównie o nadchodzącym roku szkolnym czy o swoich zainteresowaniach. Choć cześć z tego wszystkiego już wiedziałam, miło było posłuchać tego jeszcze raz, widząc, jak tym wszystkim chłopak jest podekscytowany. To było naprawdę niesamowite - jego zamiłowanie muzyką imponowało mi. Sama też bym chciała angażować się w coś tak jak on.
Wieczór przyszedł niespodziewanie szybko, kończąc nasz wspólny dzień. Kiedy wolno wracaliśmy z powrotem na stację, przechodziliśmy przez alejkę. Stanęłam przy starym drzewie i wskazałam palcem korony drzew.

-To tutaj znalazłam twój list.

- Serio? No to ładnie pofrunął! - zagwizdał, uśmiechając się lekko.

Podszedł do drzewa i zaczął grzebać w swojej teczce, szukając czegoś. Zaciekawiona, przyglądałam się temu, co robił. Po chwili na jego twarzy pojawił się szeroki, zwycięski uśmiech, a w jego dłoni złowieszczo błysnął scyzoryk. Zaskoczona, patrzyłam jak sprawnie pisał w korze, jakby robił to codziennie. Kiedy się odsunął, ja przysunęłam się bliżej, próbując odczytać litery.

"Baekhyun i ____________
Najlepsi przyjaciele na zawsze"

Spojrzałam na chłopaka, który delikatnie rumienił się, przyglądając się własnemu dziełu. W przypływie radości mocno go objęła, co, z lekkim zaskoczeniem, po chwili odwzajemnił. Uśmiechnęłam się szeroko, starając się nie przewrócić. Naprawdę cieszyłam się, ze znalazłam wtedy ten balonik. Cieszyła mnie przyjaźń z Baekhyunem. Czułam się, jak bym zyskała coś niemożliwie cennego.
Kiedy odsunęliśmy się od siebie, wybuchliśmy głośnym śmiechem i, w radosnych humorach, doszliśmy do stacji. Poczekałam z chłopakiem do momentu, w którym pociąg nie pojawił się na peronie. A potem stałam i machałam na pożegnanie tak długo, aż zniknął mi z oczu, w czerwieni zachodzącego słońca.

~*~

A teraz stałam przed tym samym drzewem, ściskając w dłoniach walizkę. Minęło tak wiele lat i tak wiele listów. Kto by pomyślał, że dzięki niemu zmieni swoje plany na życie? Z niedowierzającym uśmiechem ruszyłam na stację, rozglądając się dookoła. Dzisiaj po raz ostatni mogłam tu swobodnie przyjść. Dzisiaj ostatni raz spałam w rodzinnym domu. Dzisiaj wyjeżdżałam z mojego małego miasteczka do wielkiego miasta. Teraz zaczynałam kolejną przygodę. Ruszyłam przed siebie, zerkając jeszcze od czasu do czasu na drzewo, dopóki nie znikło mi z oczu. Teraz czas na kolejny krok.
Na peronie pożegnałam się z rodzicami i wsiadłam do pociągu. Moi najbliżsi machali mi i upominali mnie, bym często dzwoniła. A kiedy pociąg ruszył, powtarzali, że będą tęsknić. Potem minęłam już stację, mając wrażenie, jakbym wyjeżdżała ze świata dzieciństwa i wkraczała w dorosłość. I, mimo strachu, cieszyłam się, bo wiedziałam, że nie będę sama. Mijając kolejne pola, które ustępowały powoli miejsca zabudowaniom, wiedziałam, że już niedługo znowu spotkam przyjazną twarz.
Podróż minęła szybciej, niż oczekiwałam. A może tylko mi czas trak szybko płynął? Nim się obejrzałam, byłam już na miejscu i niepewnie stawałam na peronie, rozglądając się uważnie. To nie było to samo, co u mnie. Tutaj nie było miejsca bez ludzi, jednakże wszystko było takie...anonimowe. przez te masy nie można było zapamiętać żadnej twarzy. Przez to tak trudno było szukać jednej osoby...

- Mam cię! - poczułam, jak ktoś złapał mnie za rękę.

- Oh, to tylko ty. - obejrzałam się i dostrzegłam parę brązowych, ciepłych oczu. - Przestraszyłeś mnie, Baekkie.

- Jestem aż tak straszny? Kurde, a tak się starałem. - zachichotał, roztrzepując idealnie ułożone włosy.

Zaczęłam się śmiać, kiedy robił taką zawiedzioną minę. Był taki uroczy...chyba jeszcze bardziej, niż kiedy był dzieckiem. A przecież minęło tyle lat, oboje byliśmy już dorośli! Jednak to nigdy się nie zmieniło w Baekhyunie. Cały czas był taki....dziecinny i poważny zarazem. Taki....jak on. Nikt inny nie potrafiłby być nim.
Ruszyliśmy z peronu, ciągnąc razem moją walizkę. Tym razem to chłopak był moim przewodnikiem, pokazując mi, co i jak. Uśmiechałam się delikatnie, potakując głową lub zadając pytania we właściwych momentach. Miło było przyglądać się jego zaaferowanej twarzy.
Przeszliśmy się trochę po mieście. Baekhyun pokazał mi dzielnicę handlową i ulubione sklepy. Mijaliśmy kolejne ulice, które starałam się zapamiętać, a brunet pokazywał, które bary i kluby warto zwiedzić. Przy tum cały czas się uśmiechał i upominał mnie, że jest bardzo słabowity i to ja muszę być rozsądna, bo on szybko odleci. Przez to oberwał ode mnie kilka kuksańców w bok, aż minęliśmy te "imprezowe" ulice.
W końcu wsiedliśmy do taksówki, jednak moje oprowadzanie dalej trwało. Mijaliśmy budynki i ulice, a on opowiadał mi, co jest czym. A jeśli się udawało, pokazywał mi swoje ulubione miejsca, które rzadko stawały na drodze taksówki. "Chyba naprawdę to lubi", pomyślałam, kiedy wysiadaliśmy przed dwupiętrowym budynkiem. Baekhuyn wziął moją walizkę i razem weszliśmy do środka. Przez chwilę szukaliśmy klucza, jednak i on się szybko znalazł, pozwalając wejść nam do mieszkania.

- A więc....jesteśmy! Ta-dam! - zaśmiał się, zdejmując buty. - Więc tak.... na przeciw nas jest kuchnia z salonem, po prawej jest twój pokój i łazienka, po lewej mój pokój. Czuj się jak u siebie...bo właściwie jesteś u siebie.

- To naprawdę bardzo miłe, że mogę z tobą zamieszkać. - westchnęłam, kiedy uporałam się z płaszczem. - Naprawdę nie wiem, jak ci dziękować....

- A weź przestań. Ważne, że nie będę sam! - uśmiechnął się szeroko. - Z resztą, jesteś dla mnie bardzo ważna, jak mógłbym ci nie pomóc?

Oblałam się rumieńcem, na co on zaczął się śmiać. Szybko wzięła swoją walizkę i zniknęłam w pokoju. Nie był on może ogromny, czy coś, ale wydawał mi się przytulny. Szybko zaczęłam się rozpakowywać, układając i wieszając ubrania w niewielkiej szafie przy oknie. Kiedy to robiłam, cieszyłam się, że ni miałam jakoś wiele ubrań, bo na pewno nigdy w życiu bym się z z tym wszystkim nie pomieściła.
Kiedy i to zadanie dobiegło do końca, powlekłam sobie kołdrę i poduszkę, a wszystko okryłam moim ulubionym kocem, który zabrałam z domu. Potem porozkładałam na półkach trochę moich gratów. Wyjęłam z kartonu wcześniej wysłane tutaj książki, które teraz ułożyłam w narożnym biurku. Tak samo zrobiłam z kilkoma rodzinnymi zdjęciami, które zabrałam i które skończyły na blacie, wraz z niewielkim zegarkiem w kształcie sowy.
Po chwili chłopak, po cichym zapukaniu do środka, wszedł i zaprosił mnie w głąb mieszkania, a on sam zniknął w kuchni. Przeszłam do salonu, gdzie usiadłam na kanapie. Zaskoczona, zauważyłam, że na stoliku stoi niewielki stosik pudełek z filmami. Spojrzałam na chłopaka, który kombinował coś z mikrofalówką. Wstałam i podeszłam do niego.

- Co robisz?

- Ah, zepsułaś niespodziankę. - podrapał się nieco zdenerwowany po policzku, kiedy skończył przesypywać popcorn z pudełka do miski. - Bo pomyślałem, że z okazji twojego przyjazdu, można byłoby zrobić maraton filmowy.

Zarumieniłam się ponownie i cicho przeprosiłam, na co on tylko pociągnął mnie z powrotem do salonu. Usiedliśmy razem i zaczęliśmy wybierać kolejność filmów. Była to prawdziwa mieszanka wybuchowa - horrory, filmy akcji, przygodowe, detektywistyczne i komedie. W końcu ustaliliśmy kolejność puszczania i nasza noc filmowa zaczęła się.
Zaczęliśmy od komedii, która rozbawiła nas do łez, mimo, że śmialiśmy się z zupełnie innych rzeczy. Mimo wszystko jednak nam to nie przeszkadzało - małe złośliwości były na porządku dziennym. Jako następny wzięliśmy film przygodowy. Opowiadał o paczce dzieci, która z nudów kopała w ziemi i znalazła mapę skarbów. Ten film naprawdę mi się spodobał i oglądałam go z zapartym. Na końcu chyba mocniej od dzieci cieszyłam się z ich wygranej. Kiedy puściliśmy kolejny film, detektywistyczny, poczułam się dziwnie zmęczona i po prostu zasnęłam Baekhyunowi na ramieniu.

~*~

Brunet dopiero po kilku minutach zauważył, że dziewczyna zasnęła. Uśmiechnął się delikatnie, odgarniając zagubiony kosmyk z jej twarzy. Tak bardzo się cieszył, że ona tutaj była....że była przy nim cały czas. Od tamtego listu, który napisał w akcie prawdziwej desperacji.
Zawsze był prześladowany, od dziecka. I od dziecka marzył o jedynej osobie, która pochwali jego hobby i będzie dla niego miły. Marzył o kimś, kto go przytuli, gdy będzie smutny i będzie się z nim śmiał, gdy będzie szczęśliwy. Jednak wiedział, że nikogo takiego nie znajdzie w swojej okolicy, więc postanowił wysłać swój list gdzieś daleko i przypadkowo. I oto ona spadła mu z nieba. Dosłownie. Nigdy nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Poznał ją i jego świat na nowo przybrał barw. Zdobył przyjaciela, o którym marzył.
Wziął ją delikatnie na ręce i zaniósł do jej sypialni. Z czułością przykrył ją kocem, w który od razu się wtuliła. Baekhyun uśmiechnął się, odgarniając z jej twarzy zbłąkane kosmyki włosów. Przyglądał się jej w świetle ulicznych latarni, które wpadało przez okno. Widział ją tylko ten jeden raz, tak dawno. Ale kiedy zobaczył ją dziś...poczuł już nie tylko to przyjacielkie uczucie. W jego sercu pojawiło się nieznane ciepło. Przez całą drogę, mimo, że opowiadał jej o mieście, zastanawiał się, dlaczego poczuł to ciepło. Czy to przez to, że od dłuższego czasu mieszkał kompletnie sam? Na początku zganił właśnie na to. Ale kiedy był z nią tak blisko, zrozumiał, że samotnośc gra tu pomniejszą rolę. Zawsze był sam, a ona była jego jedynym oparciem. Jego wiarą we własne zdolności. Jego...nadzieją na spełnianie swoich marzeń. A teraz stawała się dla niego czymś więcej.
Otulił ją mocniej i ostrożnie się nad nią pochylił.

~ Dziękuję....dziękuję, że mnie uratowałaś. I ratujesz znowu. Dziękuję za to, że jesteś. ~ szepnął, składając na jej policzku motyli pocałunek



________________________________________________________
~ Opowiadanie z dedykiem dla Ala Hok
Mam nadzieję, że się spodoba

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Lydia Land of Grafic Credits: 1, 2