1 lis 2016

~ Immortal future

   Najgorsze w nieśmiertelności jest to, że...nie umierasz. Patrzysz jak przychodzą i odchodzą kolejne epoki, jak świat się zmienia i jak ludzie odchodzą, zamieniając się w pył oplatający historię ich czynów. Nieśmiertelni zmuszeni są więc na swoje towarzystwo, czy tego chcą, czy nie. Nie ma dla nas nadziei wśród innych istot. Ich życia mijają nam w migawkach, podobnie jak chwila uchwycona przez obiektyw aparatu. Są, a później ich nie ma. Z czasem zacierają się nawet imiona, niezależnie od tego, jak za życia blisko z nimi byliśmy. Ich twarze blakną we wspomnieniach i po pierwszym wieku od śmierci nie jesteśmy w stanie rozpoznać, kto był na zamazanych fotografiach, które tworzy nasz umysł.
   Widziałem to już wiele razy. Śmierć, ból, rozpacz, poczucie straty. Nie jest to dla mnie nic nowego. Widziałem okrucieństwa wojny i gasnące nadzieje w oczach. Upadki imperiów. Samobójcze czyny przegranych i pogrążonych w żałobie. Życie śmiertelnych było takie krótkie, ale określone czasami bywało prawdziwsze od naszego życia, pełniejsze, bardziej...nieśmiertelne niż nasze. Niektórzy zapisywali się w historii świata i trwali aż do dziś, zapamiętani w podręcznikach historii. W swoich młodzieńczych latach nie zdawałem sobie sprawy z potęgi ze słowa "nieśmiertelny". Dziś jednak, po przeżyciu kilkunastu wieków, byłem świadomy nie tylko jego siły, ale także pragnienia zemsty, które oplatało nasze ciała, serca, dusze, uczucia jak trujący bluszcz. Powoli i delikatnie, jak czuły kochanek, sączyło ono w naszą rasę jad, powodując, że nasze wnętrza były bardziej martwe od egipskich mumii.
   Zdarza się jednak, że w dziejach ktoś zatrzyma nasze spojrzenie na dłuższą chwilę, sprawi, że w tłumie, mijając się, zostaniemy zmuszeni do spojrzenia za siebie. Wtedy nasze martwe serca na jedną, krótką chwilę, ożywają, uderzają niepewnie kilka razy w piersi, jakby zaskoczone, że posiadają do tego zdolność. Nieśmiało wypróbowują swoje możliwości, przyspieszając i zwalniając, próbując stworzyć rytm, którego przed wiekami zapomniały. W jednej chwili krew w naszych ciałach na powrót rozpoczyna swój obieg, odżywamy, by zdobywać tych, którzy wychwycili nas w tłumie...a ich życia przepływają przez nasze palce. Nieśmiertelni mają słabość do tych, którzy odchodzą szybko. Nie znosimy sami siebie i zmuszanie nas do wspólnych, długodystansowych związków stanowi katorgę, której nie potrafimy zwalczyć.
   Mimo wszystko, w swoim życiu przeżyłem to, co do złudzenia przypominało miłość. Jako ignorant i głupiec zakochiwałem się w ludziach, by patrzeć, jak się starzeją i odchodzą...by igły bólu i smutku wbijały się w moje serce, powodując jego powolne obumieranie. Ostatecznie zamknąłem to miejsce dla nich, szukając pocieszenie wśród długowiecznych raz. Widząc ją po raz pierwszy...byłem pewny tego, że wszystko nie przeminie tak szybko, że potrwamy ze sobą więcej, niż jedno, ludzkie życie. Moja słodka Camille...wydawała mi się bratnią duszą, idealnie wpasowaną w moje ramiona. Jakim błędem była ta farsa. Przeżyliśmy ze sobą więcej, niż śmiertelną długość życia, a jednak nasza miłość była tak naprawdę moją miłością, którą ona odwzajemniała kłamstwem. Myślałem wtedy, że w towarzystwie Przyziemnych można jedynie spędzać czas i wzbogacać się, natomiast to rasy Podziemne są przeznaczone mi na tysiącletnie towarzystwo.
   Jakże się myliłem.
   Żyłem ze złamanym sercem ponad wiek, zamykając się na jakiekolwiek uczucia. Marzyłem o tym, by już nikt nigdy nie pochwycił mojego spojrzenia. Chciałem na zawsze pozostać martwy w środku. Poprzysiągłem sobie, że na zawsze odrzucę miłość, że strawię swoją wieczność na zabawach i przypadkowych romansach. Wierzyłem, że w ten sposób będę mógł spędzić wieki.
   Jakże się myliłem.
   Zanim się spostrzegłem, moje serce zostało zamknięte w dłoniach mężczyzny o smukłych palcach pełnych blizn. Naprawdę, świadomość tego przyszła do mnie tak nagle, znienacka, jak grom uderzający z czystego nieba. Moje spojrzenie zostało pochwycone, zmuszając mnie do obejrzenia się drugi raz w poszukiwaniu tych pięknych oczu, które przypominały mi te sprzed lat, minione...moje serce nieśmiało zabiło, jakby chciało się spytać o zgodę, by nagle poruszyć zastygłą w żyłach krew...a w mojej głowie rozległ się krzyk, krzyk przerażenia, chęć powstrzymania tego jak najszybciej. Przecież to był Nocny Łowca. Oni nie mieszają się z Podziemnymi, co najwyżej ich zabijają za bezpodstawne łamanie Porozumienia. A jednak nic już nie było w stanie zatrzymać mojego serca, wiedziałem to, chociaż nie chciałem tego sobie uświadamiać.
   Jakie dziwne są koleje życia. Myślałem, że, być może, moje ciało mnie po prostu oszukało, więc pozwoliłem sobie na filtr, nic nie znaczący podryw, kilka czułych słówek...zanim się spostrzegłem, chciałem twojej bliskości, wykorzystywałem preteksty, by zjawić się obok ciebie. Chciałem cię zdobyć, ale nie po to, by postawić na półce z trofeami. Chciałem cię zdobyć, by trzymać u swojego boku. I o to po próbach, stałeś się mój.
   Spokojnie leżysz w moim łóżku, w apartamencie na końcu świata. Noc jest cicha i ciemna. Przyglądam się z niegasnącą fascynacją twojej bladej skórze naznaczonej runami i bliznami, czując, jak dreszcze przesuwają się w dół mojego kręgosłupa, rozkosznie elektryzując. Muskam palcami czubek twojej głowy, przesuwając niepotrzebne pasmo włosów na bok. Sunę opuszkami palców po twoim policzku, pamiętając, że nie mogę cię zbudzić. Powinieneś odpoczywać. Powinieneś zaznać także trochę snu w trakcie nocy.
  Twój oddech jest spokojny, nasze dłonie splecione, wszystko wydaje się być takie idealne, a jednak...po raz kolejny, jak to już bywa w trakcie tych bezsennych nocy...uświadamiam sobie własną nieśmiertelność. Tak łatwo ciebie zranić. Możesz zginąć na setki ludzkich i nefilimskich sposobów. Jedno ugryzienie demona może mnie ciebie pozbawić. Momentalnie czuję ucisk w piersi, ucisk strachu, chwytający mocno moje serce. Napominam się o spokój, staram się wyrównać oddech... Powtarzam sobie jak mantrę, że przeżyjemy razem twoje życie,...że będę w stanie patrzeć jak odchodzisz, że będę w stanie stanąć przy twoim nagrobku i powiedzieć żegnaj. Ale Alec, na Anioła...nie chcę tego. Chcę cię zachować przy sobie na wieczność, a jednocześnie nie chcę odbierać ci tego, co czyni cię tym, kim jesteś. Ten paradoks pali mi umysł. Jednocześnie cię chcę i nie mogę cię mieć. Bo kiedyś twoje życie musi dobiec końca. Taki los i naturalna kolej życia...mogę to powtarzać, ale jakie to ma znaczenie? Nie chce zostawać sam...nie, kiedy poznałem prawdziwe oblicze miłości.
   Błyskawicznie ścieram pojedyncze łzy z policzków, kiedy, wstrząśnięty czymś we śnie, poruszasz się niespokojnie i otwierasz oczy. Patrzysz na mnie z niepokojem, po czym, z dłuższą chwilą niepewności, mocniej ściskasz nasze splecione dłonie.

- Magnus?

- Zły sen? - pytam cicho, składając delikatny pocałunek na czubku jego głowy.

- Powiedzmy. - odpowiada niespokojnie, kładąc nieśmiało głowę na moich kolanach. - Śniło mi się, że...nie ważne, zapomnij.

   Ale ja dobrze wiem, co mu się śniło. Wiem, że on także o tym myśli i kiedy coś wyrywa go w nocy ze snu, to świadomość własnej śmierci. Wzdycham więc cicho, łapię go za podbródek i łączę nasze usta w pocałunku, długim, pełnym pasji, aż jego policzki stają się idealnie czerwone, a w oczach pojawia się przepiękny blask.

- Jestem tu. I ty też. Nie myśl o niczym więcej, Alexandrze.


   Przez jakiś czas po prostu leży u mojego boku, zanim zaśnie. A kiedy jestem pewien, że nie obudzi się przez następne kilka chwil, wyślizguję się z łóżka. Powtarzam niemal conocny rytuał, biorąc do rąk Białą Księgę i otwierając na jednej, znanej przeze mnie niemal na pamięć stronie. Po raz kolejny zastanawiam się nad konsekwencjami, by ostatecznie odłożyć Księgę i wrócić do łóżka, przytulając go do siebie. Przepraszam, Alexandrze, ale nie mogę spełnić twojej prośby. Wolę odejść razem z tobą niż pociągnąć cię w mrok.

1 komentarz:

  1. Czeeść!
    Ok, nie wiem jak się tutaj znalazłam, ale cholera jasna... Dlaczego zawędrowałam do ciebie tak późno?! ;__;
    Nie za dobrze znam "Dary anioła". Obejrzałam tylko film i jakoś mnie nie porwał. Ale tak pi razy oko wiedziałam o co chodzi w tym shocie.
    Dlaczego mimo tego tak bardzo mi się spodobał...
    Nieśmiertelność to bardzo fajna sprawa! - no właśnie jak się okazuje nie zawsze.
    Nie do końca zrozumiałam końcówkę i nie wiem, czy to wynika z nieznajomości fabuły "Darów anioła", czy z tego, że czytając szybko się rozpraszam...
    Ale jakkolwiek by nie było, jestem zachwycona ♥ Piszesz tak wspaniale!
    Skoro ujęłaś moje serduszko serią, której totalnie nie znam, to aż boję się pomyśleć co będzie, jak sięgnę po twoje dalsze prace, które dotyczą generalnie wszystkiego, co lubię. Boże, widzę K-project, Free!, BTS, Exo, Shinee, NU'est, Owari no Seraph i już czuję się jak w domu.
    Ale się cieszę, że tutaj jestem :3
    Jeszcze tu wrócę!
    Trzymaj się cieplutko i życzę duuużo weny ♥

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic Credits: 1, 2