29 sie 2014

Związek dla trzech II


   Następngo dnia nie było już Jonghyuna, kiedy wstałem, więc nie mogłem potwierdzić swoich obaw. Cały mój wolny dzień spędziłem na sprzątaniu, jak zawsze, kiedy się denerwowałem. Po mojej głowie wciąż chodziło jedno pytanie - "pudełko było, czy nie?". Jednak, kiedy ukochany wrócił, bałem się go spytać, by nie nabrał podejrzeć. W ten sposób, przez kilka dni po tym incydencie żyłem w ogromnym stresie i zawiesiłem moje spotkania z Minho, mimo jego niezadowolenia i wielkiego focha. Miałem wrażenie, jakby wszystko to, co robię z dala od wzroku Jjonga i tak jest dla niego widoczne. Przez to wszystko miałem problemy ze skupieniem się na najprostszych rzeczach, a co dopiero mówić o próbach w teatrze! Dlatego na ten czas wziąłem sobie kilka dni wolnego, starając się wyczuć, czy on o czymś wie, czy nie. Jednak, kiedy nic się nie zmieniło, a nasze relacje zostały dokładnie takie same, ochłonąłem i na nowo zacząłem swoją grę. Jakim wielkim idiotą wtedy byłem! Może, gdybym zauważył wcześniej, co się dzieje, nie stałoby się to, co się stało...

~*~

- Bummie, wyjdziemy razem wieczorem? - spytał szeptem, całując moje ucho.

   Uśmiechnąłem się lekko na ta propozycję, jednak znalazłem już sobie zajęcie na wieczór, na które audycja ukochanego do 23 w zupełności pozwalała. Zrobiłem szybko rozgniewaną minę, jak zawsze, kiedy wydłużali nam próby.

- Jjongie, mówiłem, że niedługo premiera! Reżyser nie daje nam żyć! Znowu mam zawalone popołudnie! - mruknąłem, poszukując ubrań w garderobie.

   Brunet odkleił się ode mnie i westchnął ciężko. Na oślep wyciągnął jakieś ubrania, które w następnej sekundzie mu wyrwałem i zastąpiłem dopasowanym strojem. Nie mogłem pozwolić, by mój kochanek nie pokazywał klasy! Może i nie było widać jego osoby, jak to w radiu, ale nie zmieniało to faktu, że za nic w świecie nie wypuściłbym go z domu ubranego na odwal. Jonghyun, jak zawsze, przewrócił tylko oczami, cmoknął mnie w nos i uciekł do łazienki. Kiedy ja układałem sobie skrupulatnie strój, słyszałem, jak bierze prysznic. Wszystko było dokładnie tak samo, w idealnym porządku naszych wspólnych dni. Byłem nieświadomy wiszącego nieszczęście.
Usłyszałem dźwięk wibracji. Wziąłem telefon z półki i szybko sprawdziłem.

Od: Minho
Dzisiaj wieczorem? Chyba znajdę chwile. O której?

   Uśmiechnąłem się. Czyli dobrze zrobiłem, kłamiąc starszemu na ślepo. Szybciutko wyklepałem godzinę spotkania i usunąłem całą rozmowę. W końcu, Bling zawsze mógł sprawdzić mój telefon. Nie chciałem, by się o tym dowiedział. To było okrutne z mojej strony, ale on by tego nie zrozumiał. Nie zrozumiałby, że mogę kochać i jego, i Minho.
   Słysząc przekręcany klucz w zamku, wziąłem swoje rzeczy i ruszyłem do zaparowanej łazienki, skradając po drodze krótki pocałunek. Jjong popędził mnie ze śmiechem, samemu pakując torbę do pracy. Przez szum wody usłyszałem jego podziękowanie za śniadanie - zawsze zrobiłem mu coś do pracy - i pożegnanie. Potem trzasnęły drzwi wyjściowe, oznajmująca, że zostałem sam. Jak zawsze, ładnie się ubrałem, ułożyłem włosy i zrobiłem nieco mocniejszym niż na co dzień makijaż. Żaba zawsze mi powtarzał, że najlepiej wyglądam z mocno podkreślonymi oczami, zupełnie przeciwnie do Jonghyuna - ten z kolei nie lubił, kiedy ukrywałem pod pudrem chociażby znienawidzone przeze mnie, a ukochane przez niego, piegi. Obydwoje byli niesamowicie różni, zarówno w podejściu do życia, jak i do mnie. Minho nie miał skrupułów, nie był wiecznie delikatny, co było miłym oderwaniem. Bling za to zawsze był czuły i słodki. Potrafił w niezwykle subtelny sposób wymuszać swoje racje i pobudzać moje ciało. Jednym słowem, byli jak ogień i woda, ale to połączenie było cudowne.
   Zjadłem lekkie śniadanie, kilkukrotnie sprawdziłem swój wygląd w wielkim lustrze na przedpokoju, spakowałem torbę i ruszyłem w stronę teatru. Na miejscu szybko wrzuciłem kurtkę do szafki, wziąłem telefon i pobiegłem na górę, gdzie reszta aktorów zaczęła się już zbierać. Znowu wysłuchałem całej litanii o tym "jak ważny dla teatru jest ten musical", zastanawiając się, jak minie moje spotkanie z Minho. Nie widzieliśmy się przez kilkanaście dni, a on...cóż, jego pragnienie było czasem nawet większe od mojego. Przeszedł mnie rozkoszny dreszcz, kiedy przygotowywałem się do próby pierwszego aktu. Już nie mogłem się doczekać.
   Wszystko znowu było dokładnie tak samo. Po raz setny powtarzałem te same słowa, wykonywałem te same kroki, śpiewałem te same piosenki. Nic nie wskazywało na tragedię oprócz tytułu granego przeze mnie przedstawienia - "Odejść godnie ze złamanym sercem". Ale nie byłem jasnowidzem. Nie przewidywałem, że grana przeze mnie sztuka może stać się moim życiem.
   Nieświadomy, po skończonej próbie wziąłem taksówkę i pojechałem tam gdzie zawsze, do hotelu po za centrum miasta, w ustronnej okolicy. Zameldowałem się, odebrałem klucz i poszedłem do naszego pokoju, w którym już czekał Minho. Jeszcze w windzie wyciszyłem telefon i wrzuciłem go do torby. Wszedłem do pomieszczenia i niemal w następnej chwili zostałem przyszpilony do drzwi pocałunkiem. Jęknąłem cicho w jego usta, rzucając torbę na podłogę i przylegając do silnego ciała. Jego dłonie w jednej sekundzie pozbawiły mnie koszulki, śledząc palcami wszystkie krzywizny mojego torsu. Przyległem do niego zachłannie, pchając go w stronę łóżka. Oboje polecieliśmy na materac. Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy skończyłem na górze, moszczącsię na wysokości jego bioder. Jednak nie długo mogłem się tym napawać - Minho szybkim ruchem obrócił nas, przyciskając moje ręce do materaca.

- Nie mam ochoty na zabawę... - warknął na mnie.

   Zobaczyłem jego głód w oczach i przeszedł mnie rozkoszny dreszcz, kiedy zdejmował moje spodnie. Znałem już tą wygłodniałą część jego osoby. Był wtedy tak cudownie gwałtowny....moje rozmyślania przerwał nagły chłód. Brunet zdążył mnie już pozbawić całego dzisiejszego stroju. Uśmiechnął się do mnie, widząc moją zaskoczona buźkę.

- Mówiłem. - zaśmiał się, rozpinając swoje spodnie.

- Czekaj.... - zamruczałem, łapiąc go za ręce. - Mogę...?

   Zauważyłem krzywy uśmieszek na jego twarzy, który nie wróżył niczego dobrego. Jednak, to chyba właśnie ten uśmiech kochałem najbardziej. Oznaczał on mniej więcej tyle, że jeśli się postaram, plecy i gardło będą mnie bolały przez najbliższy tydzień. A tego właśnie chciałem najbardziej po tak długiej rozłące.
   Szybko zsunąłem z niego spodnie wraz z bielizną i oblizałem usta, widząc już nieźle pobudzonego członka bruneta. Uśmiechnąłem się lekko i, posyłając Minho wyzywające spojrzenie, zacząłem niemiłosiernie wolno wkładać go do ust. Oczywiście, nie obyło się bez głębokiego westchnięcia i poganiania mnie. Na szczęście, nie przejął inicjatywy, czego naprawdę nie lubiłem. Póki co pozwalał mi się bawić, mogłem się nad nim znęcać muśnięciami języka czy delikatnym zaciśnięciem ust. Jednak, kiedy warknął, żebym się pospieszył, przestałem sobie z nim pogrywać. Chciałem dzisiaj ostrego seksu, który tylko Minho potrafił mi zafundować.
   Mocno się zassałem, dostając w nagrodę zaskoczony jęk. Zacząłem wolno poruszać głową, jednak już po paru ruchach przyspieszyłem, zaciskając usta. Kiedy brunet zaczął cicho posapywać, poczułem się nagrodzony. Droczyłem się tylko odrobinie, niemal w całości skupiając się na jak najszybszym zadowoleniu kochanka.
   Gwałtownie przyspieszyłem, wyciągając z wyższego cudownie rozkoszny jęk. Tak rzadko słyszałem te dźwięki, mimo całego swojego temperamentu, że każdorazowo moja próżność zostawała mile połechtana. Czując na sobie palące spojrzenie, dokładałem wszelkich starań, by spełnić ukochanego. I, po kilku zaciśnięciu zębów i ust, słonawa ciecz wypełniła moje ust. Odsunąłem się i spojrzałem mu w oczy, nie przejmując się ani białawym płynem, spływającym z kącika ust, ani, jak byłem gotowy się założyć, zepsuta fryzurą.

- Minho.... - jęknąłem cicho, prowokując go zachrypniętą barwą głosu, jakbym to ja doszedł, a  nie on.

   Tyle wystarczyło. Jego usta i język nagle zetknęły się z moimi w gorącym pocałunku. Jego ręce złapały mnie mocno za nadgarstki, siniacząc. Jednak nie myślałem teraz o tym, za bardzo skupiony byłem na cudownie gwałtownym języku partnera i palcach szczypiących moje sutki. Przerwałem pocałunek jako pierwszy, biorąc gwałtowny oddech i tracąc powietrze w następnej chwili przez urywany jęk. Zacisnąłem palce na jego włosach, kiedy zasysał się na mojej piersi. Moje myśli uleciały, nie mogłem się skupić i być rozważny, tak bardzo go pragnąłem. Przy najlżejszym dotyku jęczałem ciężko, chcąc go jak najszybciej poczuć.

- M-minho....błagam... - jęknąłem głośno, kiedy kręcił kolejne kółko wokół mojego pępka.

- Głośniej. - musnął palcami moje wejście, rozpalając mnie do białości. - Nic nie słyszę.

- T-ty podła....! Cholera! - psioczyłem, kiedy on się ze mną drażnił. - Przestań się b-bawić i zrób to!

- Błagaj, księżniczko.

   Głośno przełknąłem ślinę, słysząc jego niski szept w swoim uchu. Kiedy jego język musnął moją małżowinę, schowałem dumę do kieszeni i, starając się by mój głos brzmiał jak najbardziej podniecająco i słodko, szepnąłem prowokacyjnie:

- Minho...błagam... - wziąłem jego twarz w dłonie, zmuszając, by spojrzał mi w oczy. - Weź mnie...już dłużej nie wytrzymam...chce, żebyś zdarł mi gardło od rozkoszy...błagam...

   Otarłem się o niego biodrami i to podziałało jak zapalnik. W jednej chwili odwrócił mnie na brzuch i postawił na kolanach, tak, że musiałem zacisnąć ręce na ramie łóżka, jeśli nie chciałem się przewrócić. Sekundę potem moje wnętrze zostało rozerwane przez gwałtowne wejście bruneta i wśród kakofonii mojego krzyku bólu przemieszanego z rozkoszą, usłyszałem sapanie partnera. Mimo, że ból był nie do przyjęcia, wypchnąłem w jego stronę biodra, domagając się więcej. Nie musiałem prosić dwa razy - Minho zaczął się we mnie poruszać szybko i intensywnie, spełniając moje pragnienie zdartego gardła. Zaciskałem coraz mocniej palce na metalowej ramie, nie oszczędzając się ani trochę i chrzaniąc to, że śpiewałem główną partię w musicalu. Teraz najważniejsze było dla mnie pokazanie, jak cudownie się czuje.
   Z każdą chwilą chłopak poruszał się coraz mocniej i gwałtowniej, w szalonym rytmie. Przygryzłem wargę do krwi, nie mogąc tego znieść. Zgubiłem się w akcji, kompletnie straciłem kontrolę nad swoim ciałem.

- Głośniej, skarbie. Pokaż, jak potrafisz jęczeć - rozkazał mi.

   Spełniłem prośbę bez chwili wahania i już po chwili pokój przepełnił się dźwiękiem mojego głosu błagającego o więcej, powtarzającego imię bruneta lub po prostu jękliwym "nie wytrzymam". Krzyczałem w ekstazie, czując, że jestem coraz bliżej spełnienia, którego tak bardzo pragnąłem. W końcu Minho idealnie trafił i z głośnym, urywanym jękiem doszedłem niemal równo z nim.
   Poczułem jego silne ramiona obejmujące mnie w pasie i zmęczony oddech na łopatkach.

- Cholera...to było świetne. Kocham cię, Kibum.

- Bo to ja. Diva jest najlepsza. - zaśmiałem się zdyszanym głosem.

   Minho odsunął się i położył na plecach, a ja ciężko opadłem na brzuch. Zaśmiałem się cicho, czując wszechogarniający ból pleców. "Zakwasy, co?", prychnąłem sam do siebie w myślach. Wygiąłem się w łuk, stękając cicho i czując na sobie czujne i łapczywe spojrzenie bruneta. Bezwstydnie spojrzałem mu w oczy, mrużąc własne.

- Nie dzisiaj, Żabciu. Muszę wrócić do domu.

- Co, godzina policyjna? - prychnął, zniechęcony.

   Wstałem i zacząłem zbierać swoje ubrania, jednocześnie starając się nazbyt nie okazywać bólu. Co by był ze mnie za aktor, gdybym tego nie potrafił?! Po chwili chodziłem już niemal normalnie. Otworzyłem drzwi do łazienki i uśmiechnąłem się sam do siebie.

- A nawet jeśli? Nie wiesz, co robią policjanci takim gorącym towarom jak ja? - puściłem mu oczko, zamykając drzwi.

- Czekaj, chociaż weźmy razem prysznic! - zawołał za mną, jednak ja już przekręciłem zamek.

   Wziąłem szybką kąpiel, starając się odprężyć mięśnie ciepłą wodą i nie zniszczyć jeszcze bardziej makijażu. Ubrałem się cmokając z niezadowoleniem na zagniecenia i poprawiłem ostrożnie makijaż. Kiedy wyszedłem, Minho nadal leżał nago, tyle tylko, że z moim telefonem w ręku. Gwałtownie podbiegłem do niego i wyrwałem mu go.

- Nie pozwalaj sobie! - syknąłem oburzony,

- Masz trochę nieodebranych połączeń i SMS'ów. Chyba godzina policyjna zaczęła się wcześniej.

- O cholera! - mruknąlem, zerkając na wyświetlacz, który wskazywał siedemnaście nieodebranych połączeń i dziewięć SMS'ów. - Muszę lecieć!

   Skradłem wyższemu jeszcze jeden namiętny pocałunek i wyleciałem jak rażony piorunem, wykręcając numer Jjonga, jednakże nie odbierał. Wsiadając do taksówki, zacząłem czytać wiadomości. Czułem niemal, jak zimne dreszcze spływają mi po plecach.

Od: Bling ♥

21:34
Hej kochanie, chyba uda mi się dzisiaj szybciej urwać, dają nam stażystów. Może jednak gdzieś razem wyskoczymy?

21:59
Halo? Nadal jesteś w teatrze?

22:12
Ja już skończyłem, czemu nie odbierasz? Nie wierze, że nadal masz próby! Chyba poważnie pogadam z tym waszym reżyserem!

22:31
Ile może trwać próba?! Jadę tam do ciebie, naszczekam temu głupiemu scenarzyście!

22:47
Jestem w teatrze. Nie ma żadnej przedłużonej próby...
Bummie..okłamałeś mnie...? Czemu...przecież pozwoliłbym ci wyjść ze znajomymi...chyba, że nie to nie ze znajomymi jesteś...

22:53
Czemu nie obierasz?! Zaczynam się niepokoić...wracam do domu. Gdziekolwiek jesteś, proszę, napisz chociaż, że wszystko z tobą porządku....

23:01
Kochanie....proszę cię...zrobiłem coś źle, że się nie odzywasz? Czemu nigdzie cię nie ma...dzwoniłem do chłopaków. Onew nie wie, gdzie jesteś, Taemin też. Minho nie odbiera. Dzwoniłem też do innych. Nikt nic nie wie....boje się...

23:19
Nie wiem, co mam robić. Przepraszam, jeśli to moja wina. Proszę, wróć do domu.

23:23
Przepraszam, kochanie.

   Zacisnąłem dłonie na telefonie. Miałem ochotę się nim po prostu walnąć w głowe. Że też akurat dziś, kiedy w końcu się odstresowałem i odważyłem na spotkanie! Przeklnąłem w duchu siebie i swoją głupotę. "Na pewno nabrał podejrzeń. Na pewno", wciąż kolatało się po mojej głowie. W dodatku, tak go przestraszyłem! Bling był tak cholernie opiekuńczy w stosunku do mnie, że pewnie widział już całą setkę krwawych scenariuszy z moimi zwłokami w roli głównej. Matko, jakim ja byłem idiotą!
   Popędzałem co rusz kierowcę, by jechał szybciej. Co chwila próbowałem do niego zadzwonić, ale zamiast sygnału w końcu zaczęła odzywać się poczta. Przestraszyłem się nie na żarty. Kompletnie zapominając o bólu wbiegłem do wieżowca i wsiadłem do windy, wybierając piętro. Jak opatrzony wbiegłem do naszego mieszkania w którym było wręcz nienaturalnie cicho. Zrobiłem kilka kroków, zauważając niewielką łunę światła. Jonghyun siedział w fotelu, wpatrując się w płomyk świecy na szklanym stoliczku. Nawet na mnie nie spojrzał, kiedy podszedłem do niego.

- Koch...

- Gdzie byłeś? - przerwał mi cicho, ale stanowczo.

   Przełknąłem ślinę. Z tego zdenerwowania zapomniałem wymyśleć jakieś dobre kłamstwo, które by przeszło. Wyłamując palce, zastanawiałem się gorączkowo, co by tu powiedzieć. Jednak, kiedy cisza się miedzy nami wydłużała, starszy po prostu wstał i się we mnie wtulił jak małe dziecko.

- Z resztą, nie ważne. Najważniejsze, że jesteś już w domu - powiedział cicho, tuląc się. - Myślałem, że tu umrę ze strachu.

   Kiedy na mnie spojrzał, zauważyłem na jego policzkach jaśniejsze smugi po łzach. Poczułem się okropnie. Ja go zdradzałem, a on płakał, bo nie wiedział, co się ze mną dzieje. Schowałem twarz w jego szyję, ukrywając wyraz obrzydzenia do samego siebie w moich oczach.

- Przepraszam, kochanie. To się więcej nie powtórzy. - ucałowałem z poczuciem winy jego obojczyk. - Już nigdy więcej nie wyłącznę telefonu.

- To dobrze. Więcej tak nie rób - usłyszałem w jego głosie ulgę. - A teraz chodź, kupiłem chińszczyznę. Powinna być jeszcze ciepła...

   Idąc za nim do kuchni, czułem się jak najgorsza szmata. Jak mogłem go tak ranić...poczułem do siebie wstręt. "Muszę mu powiedzieć", postanowiłem sobie. Nie mogłem pozwolić, by coś takiego stało się jeszcze kiedyś.

3 komentarze:

  1. Ten trójkąt jest zarazem cudny jak i okropny. Biedny Jjong... Chcę mu dać tulaska i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. ; ;

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chcę kolejny rozdział! To jest cudowne! Biedny Bling... Jestem ciekawa jak to dalej pociągniesz.
    Weny życzę! Pozdrawiam ~

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic Credits: 1, 2