3 lip 2016

~ Young Forever

To miało być zawsze dla nas.

   Myśleliśmy, że możemy być na zawsze młodzi. Że nic nie jest w stanie nas powstrzymać. Że możemy popełniać błędy bez winy, bo wszystko może się rozpłynąć w przeszłości, w ilości naszych lat. Myśleliśmy, że świat na nas czeka. Myśleliśmy, że dopóki stoimy na scenie, dopóki robimy to co kochamy najlepiej jak potrafimy, świat stoi dla nas otworem. Że to wszystko jest dla nas, dane nam i tylko nam. Że nikt nie może nam tego zabrać. Że te krzyki nigdy nie ucichną. Że żar zawsze będzie płonął. Że dopóki stoimy na dwóch nogach, nie poddamy się. Myśleliśmy, że przetrwamy wszystko, dopóki jesteśmy razem. Myślałem, że dopóki będę miał ciebie, będę zdolny sięgnąć gwiazd. Myślałem, że przy twoim boku nigdy nie upadnę.

Nie uważasz, że byliśmy zaślepieni?


   Myśleliśmy, że możemy być na zawsze młodzi. Że skoro jesteśmy młodzi, nikt nie potraktuje naszych błędów poważnie. Że dopóki to będzie prawdziwa miłość, że póki się kochamy, będzie dobrze. Ilekroć mogłem dotknąć twojego ciała, ilekroć mogłem zanurzyć usta w twoim słodkim smaku, będzie dobrze. Myliłem się i zrozumiałem to zbyt późno, o jeden pocałunek za późno. O jedno muśnięcie warg, o jedną ulotną myśl. Dlaczego wskazówki zegara nie mogą stanąć? Myślałem, że zrozumieją. Że, gdy staniemy na scenie ze splecionymi dłońmi, zostaniemy zaakceptowani. Ten tłum zawsze krzyczał dla nas, ten tłum był zawsze blisko, zawsze, akceptując pomyłki. Udawaliśmy, oszukiwaliśmy go, ale...dla własnego, egoistycznego dobra. Bo nie chcieliśmy stracić tego tłumu, tego krzyku, tego ognia.


Byłem ignorantem, myśląc, że wszystko się ułoży.

   Myśleliśmy, ze możemy być na zawsze młodzi. Byłeś dla mnie słodką pokusą. Twoje ciało działało na mnie tak elektryzująco...nie mogłem mu się oprzeć. Moje serce wybijało bit szybszy niż w mojej partii rapu, nie potrafiłem go przy tobie zatrzymać. Zaryzykowałem. Młodzi ludzie tacy są, lubią ryzykować. Płonąłem myślą, że jesteś na wyciągnięcie ręki, ale wciąż tak bardzo niedostępny...myślałem, że mogę także spopielić ciebie. Zaryzykowałem, pozwoliłem, by ten grzech przykryła ciemna noc, daleko od rodzinnego kraju. Malutkie zamieszanie z pokojami i oto jesteś, wreszcie mój. Nie opierałeś się nawet przez chwilę, wpuszczając mnie nie tylko pod prysznic, ale także do swojego serca i do swojego ciała. Twoje jęki były takie słodkie...pobrzmiewały w moich uszach jeszcze długo po tym, jak wróciliśmy do kraju. Moje spopielone ciało wciąż pamiętało każdy twój ruch, pamiętało twoje dłonie na moich ramionach, pamiętało paznokcie żłobiące bruzdy, pamiętało rozkosz bycia w twoim ciele. Jak mogło zapomnieć? Wciąż mam na wargach smak twojego ciała, chociaż...tak dawno go nie smakowałem.


Czy powinienem się wstydzić faktu, że się zakochałem?

   Myśleliśmy, że możemy być na zawsze młodzi, więc robiliśmy to tak często...kochałem się z tobą, poświęcając każdą wolną chwilę na zakosztowanie twojego ciała. Początkowo to było właśnie to - tylko seks. Nigdy między nami nie padło słowo "miłość". Szalały w nas hormony, ale to normalne. Byliśmy młodzi. Młodzi ludzie popełniają błędy. Młodzi kochają się bez opamiętania, nie koniecznie z miłości...ale oboje poczuliśmy to. Czuliśmy to w swoich ruchach, w tej bliskości. Leżąc obok ciebie, trzymając cię w swoich ramionach, czując, jak twoje serce wolno uspokaja się po nocy - w tym właśnie czułem naszą miłość, która zrodziła się tak przypadkowo. Nie musiałem ci jej wyznawać. Wystarczył delikatny pocałunek, tuż za uchem. On był moim wyznaniem i słodką zapowiedzią. Dla nas to było klarowne. Dla nas oczywistym był fakt, że to był miłość. Gdy już to zrozumieliśmy, nie mogliśmy temu zaprzeczyć. Myślałem, że to oczywiste. Myślałem, ze każdy będzie rozumiał tą miłość. Czy dwóch mężczyzn od razu musiało stanowić coś wynaturzonego? Czy nasza różnica wieku musiała tak razić w oczy?

Wierzyłem, że to będzie sekret naszej młodości.

   Myśleliśmy, ze możemy być na zawsze młodzi. Że wybaczy się nam wszystko. Bo przecież tak powinno być. Powinno nam się wybaczać to, co da się zganić na młodość. Dlaczego tym razem tak nie mogło być? Myślałem, że ten tłum stoi po naszej stronie. Myślałem, ze te krzyki nigdy nie ucichną, będą głośno skandować nasze imiona pomimo wszystko. Uwierzyłem w to podczas gorącego lata. Gorące lato, żar z nieba...i twoje usta, które smakowały lodami truskawkowymi. Cichy zaułek, pustka i wykradzione światu chwile. Byliśmy tacy szcześliwi...przyciskałem twoje drobne ciało do muru, jednocześnie pozbawiając cię tchu pocałunkiem. Nasze lody topiły się w rękach, ale cały świat stał się cichym miejsce. Widzieliśmy i czuliśmy tylko siebie. Czułem twoją dłoń, wplecioną w moje włosy, czułem mięśnie twojego brzucha, które tańczyły pod moim dotykiem, gdy wsunąłem wolną rękę pod twoją koszulkę. Odsunęliśmy się od siebie, cicho chichocząc, gdy lody bezceremonialnie spadły na chodnik. Czuliśmy się jak dzieci, które uciekły rodzicom, by wrócić po zachodzie słońca, wbrew ich woli. Nie mogąc się powstrzymać, ponownie złączyłem nasze usta, smak truskawek wydawał mi się taki oszałamiający...wtedy właśnie padł pierwszy flesz

Byliśmy młodzi...cholernie nieostrożni.
 
   Myśleliśmy, ze możemy być wiecznie młodzi, ale szybko wybudziliśmy się z tego snu. Internetowy szał rozpoczął się błyskawicznie. Wszystkie strony plotkarskie w Seulu miały to zdjęcie. Na jaki portal nie wchodziłem, widziałem tę scenę. Widziałem nasz pocałunek. Zabrałem ci telefon, próbując cię chociaż troszeczkę oszczędzić. Zamknąłem cię w swoim pokoju i nie dopuszczałem nikogo - naszych przyjaciół, managera, dziennikarzy, którzy się zjawili. Zająłem się wszystkim sam, bo to była moja wina, prawda? Musiałem przyjąć to na siebie. Tak będzie lepiej. Musiałem to sobie powtarzać. Dlatego odciąłem cię od wszelkich informacji. Byś nie widział, co właśnie robiłem ze swoim wizerunkiem.


Przypłaciłem wysoką, czy niską cenę?

   Sen o wiecznej młodości prysnął. Myślałem, że ten świat tylko na nas czeka. Myślałem, że ten tłum, te krzyki będą dla nas mimo wszystko. Myślałem, że gdy to wszystko się wyda, wzniesiemy razem ręce na scenie, pełni dumy i akceptacji. Szybko obudziłem się z tego snu, musiałem to zrobić. Nie miałem wyjścia. Tyle pytań i oskarżeń się pojawiło... Ah, twoi rodzice, kiedy cię zabierali, patrzyli na mnie tak, jakbym cię do wszystkiego zmuszał...nie słuchali naszych krzyków. Nie rozumieli moich słów. Nie potrafili zaakceptować tego faktu, rozdzielając nasze dłonie.
   Myślałem, ze ten tłum zawsze będzie skandował moje imię. Że zawsze nasz zespół będzie zbierał nagrody. Że ten ogień nigdy nie zagaśnie.  Nigdy nie podejrzewałem, ze mogę przestać być tego częścią. Nigdy. Musiałem jednak wziąć odpowiedzialność za swoje błędy, bo nie przepadną one w mojej młodości. Nic nie przepada w przeszłości. A na pewno nie takie rzeczy. Dlatego ten dzień tak zapadł w mojej pamięci...tamta noc była tak cicha i pusta bez ciebie. W mojej głowie odbijały się te wszystkie okropne słowa, które usłyszałem. "Molestowanie". "Zmuszanie". "Wbrew woli". "Niepełnoletni". "Gwałt". Ah, jak bardzo cię tej nocy potrzebowałem. Jak bardzo moje ramiona wydawały się puste...zbyt puste. Następny dzień miał to wszystko przypieczętować. Rozdzielić nas na zawsze. musiałem odpowiadać na zawsze.
   Niezliczona liczba pytań w wywiadach i wszystkie o tym samym. Więc przytakiwałem. By ratować to, co zostało. Ah, błędy młodości...wierutne kłamstwo. Musiałem stać się dorosłym. Musiałem cię chronić. Zrobiłem to najlepiej jak umiałem.. I, mówiąc o tym, jak cię zmusiłem do tego pocałunku, jak ci groziłem, wciąż przed oczami miałem twój obraz. Widziałem ciebie na swoim łóżku, skulonego w mojej pościeli ze słodkim "hyung" na ustach. Widziałem, jak się śmiałeś, każąc mi za sobą biec. Widziałem twoje delikatne ciało, które, przyciągane tajemniczą siłą, legło do mojego. Ledwo powstrzymywałem łzy, opisując tamten dzień, kłamiąc, oszukując i udając, podpisując jednocześnie nasz koniec.
   Tłum już nigdy nie będzie skandował mojego imienia. Odszedłem, wycofałem się z tego życia, które tak bardzo kochałem. Ostatecznie wróciłeś do zespołu. Kiedy mnie tam nie było, twoi rodzice pozwolili. Oddzieliliśmy swoje światy, które miały pozostać na zawsze razem..Nie mogę już cię dotknąć, nie mogę już być blisko. Mogę jedynie patrzeć, jak miga mi twoje zdjęcie gdzieś daleko, w zgiełku miasta. Mogę pisać jedynie listy do ciebie, podobne do tego, który na pewno do ciebie nie dojdzie. To będzie kolejny list, który zniszczą twoi rodzice, w dobrej wierze, chcąc cię chronić. A tylko ja widzę jak usychasz. Jak to wszystko cię niszczy. Widzę, jak z dnia na dzień jest coraz mniej chłopaka, którego tak bardzo kocham. Nie ma już tego słodkiego dziecka, nie ma już JungKooka, którego pokochałem.

Czy to moja wina?

   Muszę być dorosły. Zakaz zbliżania się i kontaktowania. Patrzę na wyświetlacz telefonu, na którym ponownie pojawia się numer któregoś z chłopaków z zespołu. Jestem pewien, że to ty dzwonisz i kreśląc kolejne znaki na kartce papieru pozwalam, by łzy je rozmazały. Oh, tak bardzo chcę usłyszeć twój głos. Ale czuję ten piekący obowiązek. Jeśli pozwolę sobie na to teraz, czy się powstrzymam przed stanięciem przed twoimi drzwiami? Czy się powstrzymam przed ponownym posmakowaniem twoich ust? Czy będą smakować lodami truskawkowymi, czy łzami? Tak bardzo tego pragnę, JungKook. Ponownie chcę cię wziąć za rękę i zamknąć we własnych ramionach.

Dlaczego więc się waham?

   Telefon wciąż dzwoni, moja ręka przytrzymuje zieloną słuchawkę pojąc się przesunąć po ekranie...naprawdę chcę odebrać. Nieśmiało podnoszę telefon do ucha. JungKook, proszę...powiedz do mnie jeszcze raz "kocham cię, Suga-hyung"



3 komentarze:

  1. Wpadłam tu mimochodem, nie bardzo wiedząc, czym się zająć w ostatnie popołudnie przed ostatnim egzaminem tej sesji. Odwykłam od regularnego czytania blogów, odwykłam od komentowania, bo rzadko mam na to czas... Dlatego nie byłam nawet pewna, czy dobrnę do końca tekstu...
    Suga nie pozwolił mi jednak przerwać. Nie pozwolił mi porzucić tego przejmującego listu w połowie, utrzymując moją uwagę aż do ostatnich słów.
    Bardzo spodobał mi się sposób, w jaki jest skonstruowany ten tekst. Sama czasem lubię sięgać po różnego rodzaju anafory, dlatego ucieszyłam się, widząc to też u kogoś innego. Taki zabieg nadaje tekstowi... hm, jakiegoś rytmu. Rytmu, w którym kryje się bezwzględność losu, naiwność młodzieńczych marzeń. Urzekła mnie też głębia zawarta w tym tekście. Kocham opowieści skłaniające do rozmyślań, a to właśnie tego typu historia.
    Ciekawe jest też, że do pewnego momentu Suga wypowiada się w imieniu zarówno swoim, jak i Kooka... hm, może to tylko moje odczucie, ale to brzmi wręcz niczym swego rodzaju manifest młodości... przeplatany jednak komentarzami autora listu, który spogląda na dawnego siebie i swojego ukochanego, ale przez pryzmat późniejszych, tragicznych zdarzeń. W pewnym momencie jednak sposób prowadzenia tekstu się nieco zmienia. Suga zostaje sam w swojej narracji. Dorasta.
    Jego postać wzbudza mój szacunek. Bo dorósł dla dobra Kooka, bo przypłacił za to wszystko swoją własną młodością. Jego poczucie winy jest wręcz przytłaczające, a to tylko utwierdza mnie w przekonaniu, jak mocno kocha, jak bardzo chce dobra ukochanego, nawet jeśli kosztem samozniszczenia.
    Ucięłaś treść listu w idealnym momencie, pozostawiając mojej wyobraźni spore pole do popisu, za co jestem Ci wdzięczna, uwielbiam niedopowiedzenia :D
    Cóż, chyba tyle, wybacz jeśli ten komentarz jest mało wartościowy, naprawdę wyszłam z wprawy ;;;;;
    Ps. Uważaj na literówki i powtórzenia (niektóre były celowe i za to ogromny plus, ale część wyglądała, jakby wkradła się do tekstu przypadkiem >.<)!
    Pozdrawiam,
    Shizu~~ ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobają mi się takie króciutkie ficzki przeplatane właśnie z jakimiś nagłówkami itp. ;3
    Jak dla mnie fajny pomysł i fajna realizacja. Czekam na kolejne opowiadanie ;)

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. To było takie... prawdziwe. Poza tym zrobić tyle dla swojej miłości to ogromne poświęcenie. Poza tym przerwałaś w idealnym momencie, Autorko- sama. Poza tym moja wyobraźnia tworzy setki scenariuszów. Poza tym w ogóle ooooo~

    Coś za dużo tych "poza tym" się zrobiło XD
    No to może jeszcze na koniec wtrynię się z zamówionkiem? Tak, pewnie tak. Po raz kolejny Diabolik Lovers. Coś ja już mam z tymi wampirkami ^^ więc tym razem...
    *myśli*
    *30 minut później*

    Ayato i Subaru? Tak. Klasyczne yaoi, hihihihihi.

    Pozdrawiam, Vampirex.

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic Credits: 1, 2